Kwiaty są niebezpieczne. Brzmi zaskakująco? Nie dla fotografa przyrody, który wszedł z nimi w bliższy wizualny kontakt. Mamią urodą, barwami, górują optycznie nad marnością zaśmieconego resztkami roślin runa. Tymczasem przy ich fotografowaniu jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo, które związane jest również z innymi efektownymi obiektami. Nie zawsze to, co piękne, pięknie wychodzi na zdjęciu.
Do fotografowania kwiatów można podejść na dwa sposoby: albo dokonywać dokumentalnej rejestracji przyrodniczej na przyzwoitym wizualnie poziomie, albo zdać się wyłącznie na wizualną grę, mającą dostarczyć nie tyle informacji, ile estetycznych przeżyć. W pierwszej sytuacji liczą się wiedza i staranność, w drugiej – niebanalność. W obu fotografujący będzie się musiał zderzyć z czymś niespodziewanym… z brzydotą. Nawet najbardziej atrakcyjne dla oka kwiaty naszych lasów nie mają tej siły przyciągania co – dajmy na to – angielskie ogrody czy holenderskie pola tulipanów, z których pochodzi wyjątkowo dużo banalnych, oklepanych obrazów. Nasze leśne rośliny są zwykle niskie, zagubione w śmietnisku uschłych liści i opadłego na ziemię chrustu. Trzeba nie tylko się nad nimi pochylić, ale nawet zniżyć do roli cierpliwego sprzątacza i życzliwego obserwatora nieważnych na oko szczegółów.
Zdecydowani zwolennicy przyrodniczej dokumentacji muszą przy tym pamiętać, że kwiat jest tylko wabiącą – bo takie jest jego zadanie – reprezentacją rośliny, czasem okazałą, a czasem nikłą wobec całego roślinnego organizmu. Prawdziwy dokumentalista – a już na pewno ilustrator atlasu – obok kwiatu powinien pokazać, co z niego wyrosło (owoc), co tkwi w owocu (nasiona), a także pokrój całej rośliny, jej wygląd w różnych porach roku. I najlepiej w otoczeniu typowego dla tej rośliny środowiska – jak na naszym zdjęciu sasanek (fot. 1).
W roli sprzątacza
Zadbanie o czytelność istotnych szczegółów postawi fotografa w roli sprzątacza najbliższego otoczenia okazu, usuwającego wszystko, co może zasłaniać i przeszkadzać w pokazaniu kwitnącej rośliny „od stóp do głów” (plus oddzielnie korzeń). Można oczywiście skupić się na samych kwiatach jako zazwyczaj najlepiej reprezentujących roślinę, ale to zmniejszy poznawczą wartość zdjęć.
Jeżeli zainteresowanie fotografującego będzie przesunięte w stronę doznań, wszystkie powyższe ograniczenia możemy zignorować, ale w ich miejsce pojawią się inne, stając na przeszkodzie do uzyskania wymownego estetycznie obrazu. I nie pokazanie środowiska będzie tu ważne, ale odpowiedni wygląd otoczenia, a nawet nieba, jeżeli na jego tle sfotografujemy nasz kwiatowy skarb, celując z żabiej perspektywy. Teraz można sobie poszaleć, pominąć w obrazie szczegóły przyrodniczo ważne, ale nieatrakcyjne dla oka, zaprezentować wnętrze kwiatu, sam płatek czy pylniki, albo pokazać kwitnący egzemplarz jako swego rodzaju ozdobę leśnego wnętrza. Ale ten rodzaj wizualnej swobody nie zwolni nas z roli pilnego obserwatora psujących ład obrazu szczegółów i jeszcze mocniej wepchnie w rolę sprzątacza. Niewinne źdźbło trawy, które nie zasłania fotografowanego obiektu, widoczne tuż za nim w tle, może nie mieć znaczenia dla obrazu jako dokumentu, nie zasłaniając ważnych cech kwitnącego modela, ale może rażąco rozbijać kompozycyjną spójność obrazu, który ma nam zapewnić estetyczne doznania. Ten, kto poleżał już trochę na wilgotnej ściółce przed kwiatem i powalczył z podnoszącymi się źdźbłami, patyczkami, czy spadłymi liśćmi – ten wie, o czym tu mówimy.
Fot. 2 i Fot.3
Kuszące motywy
Łany i dywany są najbardziej powabnymi z kwietnych motywów lasu, ale niestety też bardzo krótkotrwałymi. Ich czasem jest wczesna wiosna, gdy sklepienie lasu pozostaje jeszcze bezlistne, dopuszczając życiodajne promienie słoneczne do runa. Tworzące je rośliny muszą się z kwitnieniem spieszyć, a to narzuca pośpiech także wędrowcowi z aparatem. Rozwinięte dywany kwiatów fotografujemy zwykle z klasycznej pozycji, czyli z wysokości oka, i trudno to zrobić inaczej, jeżeli chcemy pokazać rozległość tych obsypanych kwiatami przestrzeni (fot. 2). Fotografując je z żabiej perspektywy będziemy w stanie ukazać tylko pierwszą linię tej kwietnej kompanii. Tak będzie w lesie rosnącym na płaskiej równinie. Jeżeli pokrywa on teren pofalowany, pełen wzgórków i jarów – a tak właśnie często wygląda dno liściastych lasów grądowych, gdzie najczęściej rozwijają się ukwiecone przestrzenie – będziemy mogli z dobrym skutkiem robić ujęcia z różnej perspektywy. Także tej żabiej, bo za pierwszą linią kwiatów, umieszczoną w naszym kadrze na pierwszym planie, może być w pewnym oddaleniu widoczny także ukwiecony stok. Jeżeli ustawimy ostrość na tę linię najbliższą obiektywu aparatu i nie przysłonimy go zbyt mocno dla uzyskania niewielkiej głębi ostrości, to ta dalsza ukwiecona przestrzeń utworzy nam miękkie, nieostre tło w tym samym co pierwszoplanowe kwiaty kolorze.
Można też, rezygnując z ujęcia krajobrazowego, gdzie widzimy w szerokim planie wnętrze lasu wyścielone dywanem, potraktować łan kwiatów jako fakturę, fotografując go aparatem skierowanym prosto w dół. Bywa, że kwitnące rośliny nie pozostawiają nam innego wyjścia. Tak jest w przypadku żółtych kwiatków śledziennicy skrętolistnej, wyrastających wczesną wiosną całymi łanami na skraju wilgotnych lasów łęgowych i olsów. Kwiaty te są tak niskie i płaskie, że wyglądają trochę jak pinezki wbite w ziemię; można odnieść wrażenie, że zostały….. namalowane na gruncie. A że są drobne i pokazane w szerszym planie będą mało widoczne, nie pozostaje nic innego, jak sfotografować je z góry i z bliska. To zapewni nam ładną, w miarę uporządkowaną fakturę, rośliny te kwitną bowiem w gęstym zwarciu (fot. 3).
Kwiat w roli modela
Nieraz wpadnie nam w oko wśród tego tłumu egzemplarz lub kępka warte pokazania w oderwaniu od reszty. Taki wizualny solista tym jest atrakcyjniejszy, im mniej atrakcyjny jest kwietny dywan. Jeżeli jednak ów wypatrzony przez nas model rósł w grupie, choćby było ona nieefektowna i sama przez się niewarta fotograficznego zachodu, to warto tę więź z resztą uwzględnić. Niech inne kwiaty znajdą się poza ostrością jako rozmyte plamy o takiej samej jak nasz wybrany model barwie. Duży otwór przysłony pozwoli na małą głębię ostrości, dzięki czemu kwiaty tła staną się miękkimi plamami, wychodząc z kręgu naszej uwagi, która skupi się na wybranym przez nas, ukazanym ostro kwiecie (fot. 4).
Fot.4
Kwestia tła będzie w ogóle szczególnie ważna przy fotografowaniu pojedynczych sztuk leśnych kwiatów. Jeżeli taki kwiat rośnie samotnie, tłem dla niego mogą być tylko inne obiekty runa i ściółki, ale też nieostre zarysy drzew, a wreszcie – niebo. W tym ostatnim przypadku trzeba się z aparatem ulokować wyjątkowo nisko, poniżej kwiatu lub przynajmniej na wysokości, na jaką wyrasta on ponad ziemię. Po czym – tak celować, żeby nasz obiekt znalazł się na tle jakiegoś okna w sklepieniu drzew. Nie jest to zabieg wygodny, można sobie trochę pomóc odchylanym ekranem podglądu, jeżeli takowy ma używany przez nas aparat. Ale niewygodnej pozycji nie unikniemy. Tym bardziej warto szukać do zdjęć kwitnących roślin wyrosłych na skarpie rowu czy pasa przeciwpożarowego, w którym możemy się ulokować poniżej kwiatu upatrzonej rośliny.
Zdjęcie rodzinne
Nieraz fotografujemy grupę nie tyle krewnych, ile jedną kwitnącą roślinę. W takiej sytuacji ten, kto dokumentuje życie i wygląd roślin, powinien fakt ten uczynić na zdjęciu widocznym, pokazując całą roślinę od ziemi i wszystkie, z pozoru odrębne, jej kwiaty. Fotograf nastawiony na wizualną atrakcyjność obrazu nie musi się tym martwić, może w jednym kadrze grupować kwiaty różnych osobników roślin albo wybierać kilka z reprezentujących jedną roślinę. Fotografowanie grup to dobra okazja do mniej konwencjonalnych ujęć, choćby właśnie pokazujących kwiaty od dołu, górujących nad obserwatorem niczym drzewa w lesie, jak to pokazujemy na zdjęciu (fot. 5). To też sposobność do twórczego manipulowania ostrością, gdy wybraną sztukę pokazujemy w towarzystwie dwóch, trzech pozostających nieco z tyłu i już poza obszarem ostrości. To czyni obraz bardziej plastycznym i niemal dosłownie go pogłębia, wywołując wrażenie przestrzenności. Gdy kwiaty w grupie – a zwłaszcza kwiatostany – układają się w podobne linie, na przykład łuki, można rozegrać kompozycję poprzez rytmy: na pierwszym planie wybrany kwiatostan, a za nim kolejny o podobnym układzie, już zwykle poza obszarem ostrości, będący jakby duplikatem tego z pierwszego planu, jak to widać na zdjęciu łukowatych kwiatów konwalii majowej (fot. 6).
Fot. 5 i Fot 6
Regularne, kształtne grupy można fotografować na tle odległych, pozostających już mocno poza ostrością obiektów. Choćby na tle widocznej zza drzew tarczy nisko stojącego słońca. W takich sytuacjach najlepiej grupę fotografować z większego oddalenia teleobiektywem, co same kwiaty nieco stłoczy, porządkując wizualnie grupę, a dalekie tło malowniczo rozmyje jak na zdjęciu lnicy pospolitej (fot. 7).
Fot. 7
Kolorowe lampki
Niektóre rośliny rosną w grupach, tworząc łany, ale trudno je sfotografować zarówno jako pojedyncze kwiaty, jak i widoczne z wysokości oka i statywu dywany czy faktury. Przykładem jest dwubarwny pszeniec gajowy, którego żółte kwiatostany są zwieńczone fioletowymi listkami niebędącymi już płatkami kwiatu. Rośliny te rosną w gąszczu, nieomal splecione ze sobą. Pojedynczy osobnik wychodzi na zdjęciu wiotki i mało ciekawy. Fotografując grupy czy dywany tej rośliny od góry, uzyskujemy fioletowo-brunatne plamy, bo wierzchołkowe listki prawie całkiem kryją wyrastające poniżej żółte ząbki kwiatów. Tę roślinę trzeba uwieczniać tak, jak skraj lasu, ustawiając oś optyczną obiektywu równolegle do ziemi, co wobec skromnego wzrostu roślin wymaga położenia się na ziemi. Wtedy możemy uzyskać trójbarwną mozaikę (kwiaty wraz z fioletem i zielenią liści). Ze względu na kontrast fioletu z jasną żółtością ta roślina nosi nazwę „dzień i noc”, ale najlepiej zaprezentuje się w pełni słonecznego światła (fot. 8).
Fot. 8
Tu dochodzimy do kluczowej kwestii – oświetlenia. W przypadku kwiatów ma ono znaczenie nie tylko dla plastyczności obrazów, ale także dla charakteru i odbioru barw. Kolory kwiatów bywają bardzo wyrafinowane, oparte na wąskich pasmach widma światła dziennego i wyglądają w zależności od charakteru tego światła bardzo rozmaicie. Przykład – nasza wczesnowiosenna przylaszczka. W słońcu wydaje się liliowa, przy pochmurnym niebie niebieska, a jeszcze inaczej prezentuje się oglądana pod światło (fot. 9 i 10).
Fot. 9 i Fot. 10
Na tę ostatnią sytuację zwracamy szczególną uwagę, kwiaty bowiem fotografowane pod światło świecą jak żarówki. W przypadku skromnych, mało rzucających się w oczy roślin fotografowanie pod światło to nieraz najlepszy sposób ukazania ich urody. Zwracamy też uwagę na efekt, który nazwaliśmy „sztucznym zaćmieniem słońca”. Dokonujemy go, lokując się wobec kwiatu tak, żeby zasłonił sobą słońce. Tak zrobione zdjęcie może mieć nieco mroczną aurę, ale lepiej go nie prześwietlać, tylko nieco rozjaśnić w podczas cyfrowej obróbki (fot. 11).
Dobre światło to zarówno oświetlające kwiaty frontalnie, jak i je podświetlające (jak w powyższym opisie), pozwalające też wejrzeć w głąb kwiatu. Ba, można się pokusić przy odpowiednim zbliżeniu o ukazanie krajobrazu tej doliny, jaką jest wnętrze kwiatowego kielicha. To już jednak wymaga sięgnięcia do makrofotografii i stanowi odrębny temat. Wart zachodu, bo pokazujący, że jeden kwiat może być całym bogatym światem!
Fot. 11
Dywany warte obiektywu
Zawilce. Tworzą najpospolitsze dywany w lasach liściastych i mieszanych, niekiedy rozciągnięte na znacznych przestrzeniach (fot. 2).
Przylaszczki. Kwitną razem z zawilcami lub z pewnym opóźnieniem wobec nich. Dywany tych kwiatów nie są na ogół tak rozległe, częściej przyjdzie nam się skupić na mniejszych, za to zwartych grupach.
Śnieżyca wiosenna. Występuje tylko tu i ówdzie, ale może tworzyć duże łany, jak to ma miejsce na przykład w rezerwacie „Śnieżycowy Jar” koło Poznania.
Konwalia majowa. Porasta duże powierzchnie lasów i borów świeżych w różnym wieku. Po przekwitnięciu czaruje też czerwonymi, kulistymi owocami (uwaga trującymi!), a u progu jesieni intensywną żółcią i brązem przebarwiających się liści.
Kaczeniec, czyli knieć błotna. W silnie podmokłych olsach, gdzie między drzewami stoi woda, dryfujące kwiaty tej rośliny tworzą niekiedy okazałe dywany na tafli wody.
Czosnek niedźwiedzi. Dość rzadki, częściej spotykany w Bieszczadach i w Puszczy Białowieskiej, tworzy zwarte, okazałe łany.