Lesiste Karpaty to kraina pełna tajemniczych podziemi, obfituje w groty, jaskinie, szczeliny, a także sztolnie, niegdyś drążone dla uzyskania kamienia czy rud żelaza. To ukryty świat zatopiony w ciemności, który jest domem dla wielu organizmów. Są w Karpatach miejsca, gdzie życie lasu toczy się właśnie pod ziemią.
Ta skryta kraina od zawsze rozbudzała wyobraźnię mieszkańców, dostarczała pożywki dla ludowych opowieści, sprawiając, że umiejscawiano w niej wiele legend czy bajek, opartych zarówno na bujnej fantazji, jak i na autentycznych zdarzeniach sprzed lat.
W cergowskich jaskiniach
Trudno w Karpatach fliszowych, gdzie królują powstałe na dnie mórz warstwowo ułożone skały, o groty typu krasowego. Istniejące tu jaskinie to przede wszystkim szczeliny pochodzenia tektonicznego w przemieszczonych w wyniku osuwisk warstwach piaskowca. Największym skupiskiem takich obiektów w Beskidzie Niskim są znane od wieków groty na górze Cergowa (716 m n.p.m.) w Nadleśnictwie Dukla. Wspomina je już w 1676 roku opis kościołów dekanatu krośnieńskiego, w którym zapisano, że: „W Górze Cergowej znajdowały się jaskinie w skałach wykute, w których się zbójcy karpaccy ukrywali”. Autor tego opisu twierdzi również, że przez te jaskinie można przejść na drugą stronę góry, a przez ich otwory ustawicznie wieją wiatry. Wspomina je również Gabriel Rzączyński w dziele „Auctuarium historiae naturalis Regni Poloniae” wydanym w 1736 roku. Występują one na południowym stoku nachylonym bardziej stromo od warstw skalnych, co umożliwiało przesuwanie się całych pakietów skał. W ich obrębie powstawały pęknięcia i szczeliny, a na powierzchni – przeważnie w miejscu oderwania – rowy osuwiskowe, biegnące zazwyczaj w poprzek linii spadku stoku. Skały tworzące górę są w ciągłym, choć bardzo powolnym, ruchu. Powoduje to zmiany rozmiarów starych szczelin i powstawanie nowych. Do tej pory w masywie Cergowej spenetrowano i opisano kilkanaście obiektów. Znane od lat jaskinie znajdują się na zachodnim stoku góry. Nazwy Na Wierzchowinie, Pod Lasem, Przy Buku, Przy Szkółce określają szczeliny o długościach od 7 do 47 m i największej deniwelacji (różnicy wysokości pomiędzy najwyżej i najniżej położonym punktem) 8 m.
Najdłuższa jednak i najtrudniejsza w eksploracji cergowska jaskinia znajduje się na wschodnim stoku góry i posiada 75 m długości korytarzy. Liczne zaciski i 17-metrowa deniwelacja czyni z niej bardzo interesujący, ale trudny obiekt speleologiczny. Jej nazwa – Gdzie Grotołaz Wpadł – wskazuje na ciekawą, a jakże, historię jej odkrycia.
Wnętrza szczelin są ciasne, wilgotne, błotniste i dość trudne w eksploracji. Zwraca uwagę fakt, że na ścianach jaskiń istnieją nacieki wapienne, potwierdzające „starość” obiektów. Z kolei na zboczach odległej o 4 km od Cergowej góry Piotruś (728 m n.p.m.) zinwentaryzowano w 2001 roku dwie jaskinie szczelinowe: Studnię w Piotrusiu o długości 6 m i Jaskinię Wodną o długości 12 m. W tej ostatniej ciekawostkę stanowi przepływający we wnętrzu potok, co jest ewenementem w jaskiniach Karpat fliszowych. Równie wyjątkowe są około czterdziestocentymetrowe stalaktyty.
Siedlisko opryszków
Z jaskiniami miejscowa ludność związała kilka legend. Najbardziej znana jest ta o podziemnym korytarzu łączącym Cergową z odległym o 20 km Krosnem i zamkiem Kamieniec na Pogórzu. Załoga zamku miała zeń korzystać w wypadku załamania się obrony. Inna legenda mówi, że poszarpany rowami tektonicznymi stok Cergowej jest śladem po zapadłym w tym miejscu potężnym mieście.
Jedyną po nim pamiątką miały być niewspółmiernie wielkie drewniane drzwi, kiedyś podobno przechowywane w kościele w Jasionce. Potwierdzeniem istnienia grodu ma być również łan kłokoczki południowej występujący nieopodal w Rezerwacie Tysiąclecia na Cergowej Górze. Nasiona tego południowego krzewu miały dla dawnych plemion znaczenie kultowe, stąd uprawiano je w okolicach wczesnośredniowiecznych grodzisk.
Powszechnie uważa się, że w jaskiniach kryli się zbójcy, tuż pod Cergową bowiem przez całe stulecia przebiegał najdogodniejszy szlak handlowy przez Karpaty, czyli tak zwany winny trakt węgierski przez Przełęcz Dukielską (500 m n.p.m.). Z jaskiń Pod Lasem I i Pod Lasem II doskonale widać dawny „trakt węgierski” wchodzący tu w wąski przesmyk nad Jasiołką. Musieli o tym wiedzieć beskidnicy – zbójcy rabujący podróżnych w beskidzkich przełęczach. Oskar Kolberg zapisał legendę związaną z Cergową i zamkiem Kamieniec w Odrzykoniu. Według podania zbójcy żyli w leśnych podziemiach, przechowywali tam swe skarby i pojmanych kupców. „Górale pracujący w pobliżu słyszeli nieraz jęki uwięzionych, widzieli nieraz duchy zmarłych, jak wychodziły spod ziemi i żarłocznie z drzew liście objadały. Góra wtedy okrywała się mgłą gęstą, aby przed ludzkimi oczyma zakryć tę straszliwą biesiadę i tylko »oko czyste« mogło przejrzeć tajemniczą jej zasłonę” – pisał Kolberg.
Rozbójnicy rezydujący w zamku kamienieckim do przenoszenia łupów używali wytresowanego konika, który podziemnym korytarzem z Cergowej przenosił ładunek do lochów zamkowych. Jednak miejscowi górale z czasem rozprawili się ze zbójami, a konia odarli ze skóry i puścili wolno. „… pasał się jeszcze długo na Cergowskiej Górze, obgryzając mech i liście, a mieszkańcy, widząc tak uszkaradzone zwierzę, wołali, wskazując nań z daleka: »To odrzykoń« – i zamek odtąd przybrał nazwę odrzykońskiego” – kończy swą opowieść Kolberg.
Legenda znakomicie splata prawdziwe wydarzenia z wytworem ludzkiej wyobraźni. Tłumaczy również fakt, że drzewa w podszczytowych partiach lasów Cergowej są karłowate. To, co faktycznie wynika z wpływu wiejących tu „wiatrów dukielskich”, legenda składa na karb tych nieszczęśników, w grotach przez zbójców więzionych, którzy korzonki drzew i krzewów od dołu obgryzają.
Jaskinie mają specyficzny mikroklimat warunkujący życie wielu gatunków fauny.
Sztolnie na Pogórzu
W lasach Pogórza Dynowskiego można natrafić na dawne sztolnie, powstałe w wyniku wieloletniej eksploatacji piaskowca. Znane są obecnie dwa ich skupiska w lasach Nadleśnictwa Kołaczyce. Pierwsze, na północnym stoku Królewskiej Góry (554 m n.p.m.), jest efektem działalności górniczej mieszkańców wsi Węglówka i pochodzi z XIX wieku. Wydobywano tu gruboziarnisty piaskowiec ciężkowicki, z którego robiono nagrobki na okolicznych cmentarzach oraz elementy wykończeniowe domów – podmurówki, progi czy framugi drzwi przydomowych piwnic. Wydobyciem piaskowca i jego obróbką trudnili się zamieszkujący tu niegdyś Rusini – Zamieszańcy.
Nazwa Zamieszańcy pochodzi od „zamieszania” się tej niewielkiej ruskojęzycznej grupy (pod koniec XIX w. liczyła 4317 osób) wśród wsi etnicznie polskich. Zamieszkiwali oni wsie Bonarówka, Czarnorzeki, Krasna, Oparówka, Pietrusza Wola, Rzepnik i Węglówka. Według Wincentego Pola byli to jeńcy kozaccy osadzeni tu przez hetmana Mikołaja Kamienieckiego. Koniec drugiej wojny światowej oznaczał dla nich wysiedlenie do byłego ZSRR. Z czasem nieużytkowane sztolnie zaczęły się zapadać.
– Z całego ich kompleksu jedynie dwie, Jasna i Pustelnia, nie wykazują istotnych zmian zawaliskowych – objaśnia Tomasz Mleczek ze Speleoklubu Beskidzkiego, który zinwentaryzował setki takich obiektów w Karpatach. – Pozostałe, Sztolnia Nelsona, Wesoła i inne, są obiektami mocno zniekształconymi przez zawalanie się stropów. Chodniki te mierzą od 20 do 75 m długości, a ich penetracja jest bardzo utrudniona i bez użycia sprzętu jaskiniowego niebezpieczna. Poza tym są miejscem zimowania nietoperzy, głównie mopka zachodniego.
Drugim skupiskiem tego typu sztolni jest Sucha Góra (591 m n.p.m.), najwyższe wzniesienie Pogórza Dynowskiego. Na jej południowym stoku od strony wsi Czarnorzeki przebiegają warstwy drobnoziarnistego piaskowca istebniańskiego. W końcu XIX wieku istniało tu kilkadziesiąt warsztatów kamieniarskich, a „mieszkańcy w połowie rzymskokatolickiego, a w połowie greckiego obrządku trudnią się wyłamywaniem kamieni, wyrabianiem żarn, brusów i osełek” – zapisał ks. Władysław Sarna w monografii „Opis powiatu krośnieńskiego”. Pobieżne obliczenie kubatury sztolni czarnorzeckich daje objętość 5–6 tys. m sześć. wydobytego kamienia. Według duchownego tylko w 1891 roku ze stacji Krosno wywieziono „kamieni surowych i obrobionych 240 ton”. Biorąc pod uwagę fakt, że całość operacji odbywała się ręcznie z zastosowaniem prymitywnych narzędzi, ilość pozyskanego kamienia jest ogromna.
Najstarsze ślady odspajania piaskowca przypominają technologię z okresu budowy piramid. Kamieniarze drążyli równoległe szeregi otworów, w które wbijano dobrze wysuszone kliny drewniane. Te następnie – jak wynika z relacji – przez całą noc wyrostki polewali wodą dla spęcznienia, aż do pojawienia się rysy wzdłuż klinowych otworów. Wówczas majstrowie przystępowali do „dzielenia” urobku. W ten sposób wyrobiono kilkaset metrów sześciennych skał w obecnym rezerwacie Prządki.
Taka masowa obróbka pochłaniała oczywiście ludzkie ofiary. W uroczysku Sokolec do dziś funkcjonuje nazwa Saganowa Dziura, będąca pamiątką po podziemnym wyrobisku użytkowanym przez Rusina o nazwisku Sagan. Kamieniarz ten pewnego dnia nie wrócił z pracy. Zaniepokojona rodzina wraz z sąsiadami zaczęła poszukiwania. W miejscu dawnego wejścia do sztolni znaleziono jednak tylko potężne zapadlisko. Jak twierdzą świadkowie, ciała nieszczęśnika nigdy nie wydobyto na powierzchnię, a w miejscu tym od tego czasu zaprzestano wyłamywania kamienia.
Podobny wypadek zdarzył się w Czarnorzekach pod Suchą Górą w latach 30. XX wieku. Wówczas to dwóch Rusinów, Iwan Markowycz i Osyp Szopiak, udało się do sztolni w polską Wielkanoc, mając nadzieję, że nikt nie usłyszy, iż pracują pod ziemią. Wówczas zawalił się obciążony wiosennymi roztopami strop wyrobiska, grzebiąc obu kamieniarzy. Według relacji długo słychać było jęki przysypanych, jednak nim zdołano przyjść im z pomocą, już nie żyli. Podobno lampa naftowa, przy której pracowali, była nietknięta i wciąż paliła się wewnątrz jak znicz nagrobny. Wypadek ten bardzo mocno wrósł w świadomość miejscowej ludności i odtąd nikt nie ważył się złamać zwyczaju powstrzymania się od pracy w święta obchodzone przez wyznawców innego obrządku.
Osobliwością wśród jaskiń naturalnych na Pogórzu jest tak zwana Smocza Jama położona tuż pod zamkiem Kamieniec. Jest to jedyna w okolicy jaskinia pochodzenia erozyjnego, powstała po wypłukaniu gruntu spod grubej warstwy piaskowca zlepieńcowatego, licząca sobie 8 m długości. W grocie tej, jak opowiadają miejscowi, w czasie okupacji ukrywano bydło. W ostatnich dziesięcioleciach jaskinia została spłycona przez zasypujący ją piasek, wciąż jednak stanowi atrakcję na trasie ścieżki przyrodniczej „Przy Zamku Kamieniec”.
Bieszczadzkie dziury
Bardzo ubogie w jaskinie są Bieszczady. Od lat znana była jedynie grota w Rosolinie, wypłukana przez potok Czarny. Ale działalność speleologów sprawiła, że w ostatnim ćwierćwieczu poznano i spenetrowano kilka bardzo ciekawych obiektów.
– Najstarsze z poznanych to dwie jaskinie w Nasicznem w lasach Nadleśnictwa Lutowiska. Jaskinia Górna to ciasne szczeliny o długości 28 m opadające sześciometrową deniwelacją. W najniższych partiach zimują tam podkowce małe, które mają tu naprawdę święty spokój. Natomiast Jaskinia Dolna jest ciekawsza, bo jej korytarze liczą łącznie ponad 62,5 m długości, występują w dość ciekawej konfiguracji, a przy różnicy poziomów 21 m jaskinia jest najgłębsza w Bieszczadach – mówi Tomasz Mleczek.
Podczas zimowych spisów nietoperzy, które prowadzono cyklicznie w latach 90. XX wieku, zidentyfikowano tu sporą zimową kolonię podkowca małego, ale stwierdzono też takie gatunki, jak nocek duży, wąsatka, nietoperz Brandta i Natterera oraz gacek brunatny.
W kwietniu 2007 roku chiropterolodzy z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN w Krakowie prowadzący badania w tej jaskini odnaleźli szczątki wielu nietoperzy, były to głównie kości kończyn.
– Za pomocą węgla C14 szczątki te datowano na około 2000 lat, zatem historia tych ssaków w naszych górach jest dość bogata i sięga czasów biblijnych – ujawnia dr Katarzyna Miłek, chiropterolog z RDLP w Krakowie. – Brak czaszek i zębów nie pozwolił ustalić, jakie to gatunki, ale patrząc pod kątem wieku zachowania szczątków kostnych, to ewenement na skalę kraju.
Jesienią 2003 roku grotołazi ze Speleoklubu Beskidzkiego opisali kolejne jaskinie nad Bereżkami na południowo-wschodnim grzbiecie Magury Stuposiańskiej (1016 m n.p.m.). Największą z nich jest Studnia Leśników, wcześniej odkryta przez leśników (13 m długości i 6,5 m różnicy poziomów), pozostałe to: Żabi Schron (5 m długości) i Studnia nad Dziedzińcem (7 m). Łącznie w Bieszczadach znanych jest 13 jaskiń i schronisk podskalnych. Zapewne nie są to wszystkie jaskinie, gdyż lasy doliny Sanu kryją wiele tajemnic, którymi nie są skore się podzielić.
Natomiast w Dydiowskiej Jamie, również wskazanej przez leśników, stwierdzono zimujące nietoperze: nocki duże i rude. Jaskinia ta ma obecnie status pomnika przyrody. Tak opowiada o niej Tomasz Mleczek: – Dowiedzieliśmy się o niej od Mariusza Nędzyńskiego, podleśniczego z Sokolików. W czasie eksploracji i pomiarów okazało się, że grota ma 26 m długości i sporą, jak na warunki bieszczadzkie, deniwelację 15 m. Z uwagi na jej położenie na stoku Kiczery Dydiowskiej, nazwaliśmy ją Dydiowską Jamą.
Ostoja życia
Obiekty podziemne mają bardzo małą amplitudę temperatur, która w zasadzie nie przekracza 10 st. C w skali roku, co sprawia, że istnieje w nich specyficzny mikroklimat warunkujący życie lub okresową hibernację wielu gatunków fauny. Najbardziej cennym elementem są tutaj nietoperze, których populacja jest monitorowana. Przeprowadzany co roku spis nietoperzy w zimowych kryjówkach pokazuje, że mają się coraz lepiej.
– Tej zimy sprawdziliśmy 22 zimowiska, większość z nich to jaskinie i sztolnie na terenie lasów, ale są też tunele i forty Twierdzy Przemyśl. Łącznie zliczyłem 998 nietoperzy, najwięcej wśród nich było podkowców małych i mopków zachodnich, a najliczniejsza kolonia liczyła aż 315 osobników. Trudno o dokładne porównania, ale trend rosnący, mimo fluktuacji, wydaje się oczywisty – zauważa z zadowoleniem Tomasz Mleczek od 25 lat monitorujący podziemne kryjówki.
Dla porównania, w 1999 roku podczas Dekady Spisu Nietoperzy zaobserwowano w tych obiektach łącznie 315 osobników. Dominującym gatunkiem był wówczas mopek, a najliczniejsze skupisko liczyło 77 nietoperzy.
Obecnie leśne podziemia są największą w Karpatach zimową kolonią tych latających ssaków. Zwraca uwagę fakt występowania w jaskiniach cergowskich dość rzadkiego dziś podkowca małego. Biologia niektórych gatunków nietoperzy sprawia, że bez istnienia podziemnych miejsc hibernacji są one skazane na wymarcie w tych okolicach. A przecież mają ogromne znaczenie w przyrodzie, choćby w regulowaniu liczebności wielu gatunków owadów, w tym tak nielubianego przez człowieka komara.
Inną grupą zwierząt zamieszkującą podziemne groty są płazy, a zwłaszcza salamandra plamista obserwowana w jaskiniach każdej zimy. Przeliczenie hibernującej tu populacji tych zwierząt jest niemożliwe ze względu na to, że zasiedlają one wąskie szczeliny niedostępne dla ludzi i niemożliwe nawet do obserwacji. W leśnych podziemiach zimują też takie gatunki, jak ćma szczerbówka ksieni czy pająk sieciarz jaskiniowy. Znane są też przypadki gawrowania niedźwiedzia w skalnych korytarzach. Chyba to jednak dobrze, że mimo coraz lepszego poznania jaskiń wciąż kryją one przed ludźmi wiele tajemnic.