Doktor Jan Sokołowski, wielkopolanin, późniejszy profesor, wnikliwy obserwator, guru polskiej ornitologii, już w 1936 roku tak pisał o tamtejszych lasach: „W województwie poznańskim, blisko dawnej granicy zaboru pruskiego i rosyjskiego tworzy Warta szeroką dolinę. W pośrodku tej doliny, poprzecinanej mnóstwem starych koryt rzecznych, leży wieś Czeszewo, otoczona pięknymi lasami. Lasy czeszewskie są własnością Państwa i odznaczają się bujnym wzrostem oraz malowniczym położeniem. Przeciętnie co trzy lata Warta występuje z brzegów i zalewa lasy pozostawiając po powodzi warstwę żyznego mułu. Na tym aluwium rozwija się nadzwyczaj bujna roślinność tworząc typowy las zalewowy. Wszędzie widać, że las żyje i rozrasta się tylko dzięki tym okresowym zalewom” – pisał.
Już przed wojną prof. Sokołowski zachwycał się ich baśniowym wręcz krajobrazem i przyrodniczymi osobliwościami. To jemu przypisuje się postawienie nadwarciańskich łęgów w jednym szeregu z Puszczą Białowieską i określenie „Wielkopolska Białowieża”. Znał je doskonale. I miał świadomość, że idą dla nich złe czasy. Te obawy podzielali też inni wybitni poznańscy badacze, choćby tej miary botanicy co profesorowie Adam Wodziczko, wybitny botanik, czy Konstanty Stecki, botanik zaangażowany w ochronę przyrody.


STAN ZAGROŻENIA


Cytowany na początku artykuł zamieszczony w roczniku „Ochrony Przyrody”, organu Państwowej Rady Ochrony Przyrody, autor opatrzył tytułem „Zagrożone lasy w Czeszewie”. Bo też stopniowo znikały tam z krajobrazu wiekowe, posągowe drzewa. Wtedy jeszcze „najbardziej charakterystycznym […] jest jesion, który obsiewa się wszędzie i szybko wystrzela niezwykle silnym i prostym pniem. Z jesionem konkuruje lipa, nie spotykana jako drzewo leśne w innych okolicach Poznańskiego. […] Dęby, rosnące tuż nad Wartą lub nad starymi korytami rzecznymi, rozwinęły się w potężne, przepiękne drzewa. Wiek ich ocenia się na 400 lat. Jak świadczą pozostałe pnie, dęby takie jeszcze do niedawna rozsiane były prawie na całym obszarze lasu. Dzisiaj, niestety, spotyka się stare dęby jedynie przy jego brzegach, gdyż nawet jesionowo-dębowy rezerwat, stworzony przez Niemców, a niezbyt szczęśliwie wybrany, nie ostał się przed siekierą”.
Ta ostatnia uwaga odnosi się do rezerwatu powstałego w 1907 roku (skądinąd pierwszego w Wielkopolsce) staraniem Fritza Pfuhla – botanika z pruskiej Królewskiej Akademii w Poznaniu – w widłach Warty i znacznie mniejszej Lutyni. On też zapewne był pod wrażeniem walorów przyrodniczych części rzecznej doliny, zwanej Uroczyskiem Warta lub też Czeszewskim Lasem. I nie mógł nie dostrzec, co działo się po 1870 roku, gdy pruscy hydrotechnicy wzięli się za regulację rzeki. Prostowanie koryta i obwałowania przyniosły okolicznym lasom łęgowym odczuwalną zmianę warunków siedliskowych. Dawne meandry stały się odciętymi od nurtu starorzeczami, które odtąd rzeka zasilała już tylko w czasie wezbrań, przyspieszenie spływu spowodowało, że wylewy stały się krótsze i gwałtowniejsze.

o2

Resztki łęgu wierzbowo- -topolowego nad Lutynią. Przepadły topole czarne, zarówno z racji wieku, jak i działalności bobrów. Sosny ze sztucznych nasadzeń to pamiątka sprzed kilkudziesięciu lat –piaszczysta łacha kiedyś podlegała obowiązkowemu „uproduktywnieniu”


CAŁE TRZY CZWARTE HEKTARA


Pionierska inicjatywa Fritza Pfuhla nie mogła zmienić biegu rzeczy nie tylko dlatego, że nie uszanowano jej, sięgając po siekiery. Oto bowiem ów pierwszy rezerwat był zaledwie skrawkiem całości – jego 0,75 ha mogło mieć znaczenie co najwyżej symboliczne.
Alarmujący ton cytowanego artykułu z 1936 roku miał inne podłoże. Brał się z ówczesnych planów budowy nowego wału przeciwpowodziowego, które wiązałyby się z koniecznością wycięcia fragmentu cennych czeszewskich łęgów, inne połacie narażając na przesuszenie. Leśnicy i naukowcy skutecznie ów zamiar oprotestowali. Wygrali też po wojnie, gdy próbowano wrócić do tej idei. Ostatecznie wał powstał poza lasem, wzdłuż lewego brzegu Lutyni. W maju 1959 roku utworzono dwa rezerwaty: „Czeszewo” (23,7 ha w pobliżu Warty) oraz „Lutynia” (43,4 ha w południowej części uroczyska). Na bardziej zdecydowane kroki przyszło czekać niemal pół wieku (dokładnie 45 lat).
W tym czasie doszło jednak do brzemiennego w skutki wydarzenia – w 1988 roku oddano do użytku wielki zbiornik retencyjny w Jeziorsku na Warcie. Wprawdzie, wydawałoby się, daleko, na granicy województw łódzkiego i wielkopolskiego, ale na uroczysku odcisnęło to wyraźne piętno – zbawienne wysokie stany wód stały się rzadkością, a bliskość rzeki przestała zapewniać dostatek wilgoci.
Na tamtejsze tereny większą uwagę zwrócono w marcu 2004 roku, gdy powołano do życia rezerwat przyrody „Czeszewski Las” we wschodniej części uroczyska. Wchłonął on dwie wspomniane wcześniej powierzchnie chronione oraz tereny znajdujące się pomiędzy nimi. W sumie ponad 223 ha lasów na lewym brzegu Warty z dolnym odcinkiem Lutyni od południa.


LEŚNICY RUSZAJĄ Z POMOCĄ


Mając na względzie narastający deficyt wody, w pierwszej dekadzie bieżącego wieku miejscowe Nadleśnictwo Jarocin (RDLP w Poznaniu), któremu szefował wówczas Krzysztof Schwartz, przystąpiło do realizacji projektu małej nizinnej retencji leśnej.
– Pomysł opierał się na postawieniu kilku niewielkich, wpisujących się w krajobraz urządzeń hydrotechnicznych – tłumaczy nadleśniczy Janusz Gogołkiewicz. – Dzięki temu woda mogła zasilić dwa starorzecza we wschodniej części uroczyska: „Łojewo” i „Szaniec”. W tym celu zbudowaliśmy samoczynne zastawki z przepustami oraz tak zwane progi gabionowe – metalowe, siatkowe kosze wypełnione kamieniami. Udrożniliśmy też i miejscami przekopaliśmy biegnący naturalnymi obniżeniami rów „Przerwica”. Kilka zastawek stanęło również w starorzeczach leżących w bezpośrednim sąsiedztwie Warty – wyjaśnia Gogołkiewicz.
Nadleśnictwo Jarocin w 2015 roku, jako jedno z kilkunastu w kraju, zostało za to przedsięwzięcie uhonorowane tytułem „Lidera retencji”.


CZEKALI NA TĘ CHWILĘ


W maju bieżącego roku, na mocy zarządzenia regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Poznaniu, do dotychczasowego rezerwatu dołączono zachodnią część uroczyska leżącą na zachód od lokalnej drogi wiodącej z Żerkowa i Dębna w kierunku Warty. Teraz rezerwat ma już ponad 534 ha.
– To efekt wspólnej inicjatywy: naszej, RDOŚ w Poznaniu i Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie – mówi Janusz Gogołkiewicz. – W 2018 roku, gdy ruszyły prace nad obecnym planem urządzenia lasu na lata 2019–2028, w tyle głowy mieliśmy taki scenariusz. Sugerowaliśmy urządzeniowcom, aby uwzględnili w PUL już powiększony rezerwat. Zresztą znacznie wcześniej, w latach 2005-2006, w zachodniej części uroczyska właściwie nie prowadziliśmy użytkowania lasu, może poza niezbędnymi pracami, na przykład usuwaniem drzew zagrażających bezpieczeństwu. Nie pozyskiwaliśmy tam drewna, ograniczając się do drobnych prac hodowlanych w młodszym pokoleniu drzewostanów. Czekaliśmy na tę chwilę – dodaje.
Można sądzić, że jarocińskimi leśnikami w jakiejś mierze powodowały również pragmatyczne względy. Niszczycielska wichura z sierpnia 2017 roku, która nie tylko na Pomorzu, ale również w Wielkopolsce dramatycznie dała się we znaki, wyrządziła duże szkody na 20-30 proc. powierzchni rezerwatu, a w tej nowej, zachodniej części nawet bardziej rozległe i dotkliwe.
– Zastanawialiśmy się, co począć z tymi szkodami „na zachodzie”, wyrabiać drewno czy nie? Bo to przecież teren wartościowy przyrodniczo. Stanęło na tym, że nie cięliśmy i praktycznie niczego stąd nie usuwaliśmy – mówi nadleśniczy.
Mimo przeciwności losu czeszewskie łęgi i grądy wciąż cechuje wysoki stopień naturalności. Niepokojącym zjawiskiem jest jednak postępujący proces grądowienia tych pierwszych.
Jak wyjaśniają leśnicy, przyczyny należy szukać już w XIX wieku, nasilenia – po zbudowaniu zbiornika w Jeziorsku. – Dołóżmy do tego zmianę klimatu skutkującą ogólnym pogorszeniem warunków wodnych. Susze ostatnich lat z całą pewnością odcisnęły swoje piętno i będą odciskać nadal, pogarszając, jak w prawie całej Wielkopolsce, kondycję ekosystemów leśnych, zwłaszcza tych najbardziej zależnych od wody. W efekcie od lat w uroczysku miejsce łęgów stopniowo zajmują grądy połęgowe. W opinii ekspertów to proces w zasadzie nieodwracalny, bo uwarunkowany zmianami siedliskowymi, a nie składem gatunkowym drzewostanów. Nie ma więc powodów, by spontaniczne pojawianie się graba i lipy – typowych dla grądów – uważać za niepożądane – sądzi Anna Andrzejewska, zastępca nadleśniczego w Jarocinie.
Siedliskowe metamorfozy zachodzące w uroczysku zwrócą uwagę przede wszystkim znawców przedmiotu. Niestety, nawet laicy zauważą zamieranie jesionów dziesiątkowanych przez szerzącą się w całej Europie chorobę tych drzew. Pokaźne szkody czyni bardzo liczna populacja bobrów – ostatnimi laty, jak tu i ówdzie da się zauważyć, zabierają się nawet do żywicznych sosen.
Każdego zaniepokoi widok zamierających wiekowych dębów. Te najpotężniejsze mają status chronionych w ramach czterech grupowych pomników przyrody. Wiek pięciu najstarszych okazów, zwanych kolosami Sienkiewicza (pamiątkowa tablica dokumentuje wizytę pisarza w czeszewskich lasach), szacuje się na około 370 lat. Spośród nich trzy są już martwe, choć jeszcze stoją, jeden leży od lat, a ostatnie drzewo dobija kozioróg dębosz – duży chrząszcz objęty ścisłą ochroną gatunkową. Z grupy liczącej 34 dęby tylko 11 jest żywych, kozioróg zaś żeruje na siedmiu. Dęby nie umierają jednak z jego powodu – padają ofiarą zmian wywołanych przez człowieka. Owad co najwyżej przybija swoją pieczęć. W przyrodniczym mechanizmie wszystko ma swój początek i koniec.

o3

W obliczu takich okazów, nawet gdy tylko tyle z nich zostało, człowiek staje onieśmielony – mówi nadleśniczy Janusz Gogołkiewicz


REZERWAT „CZESZEWSKI LAS”


To ponad 534 ha równinnej terasy na lewym brzegu Warty. Na bogactwo świata roślinnego wielki wpływ mają żyzne gleby typu mady, kształtowane w czasie okresowych wezbrań i powodzi nanoszonymi przez rzekę namułami. O różnorodności biologicznej przesądzają też starorzecza. Stale utrzymujących wodę jest osiem, inne, pomniejsze, wysychają w upalne lata. Ten układ stanowi o zróżnicowaniu zbiorowisk roślinnych. Znajdziemy tam między innymi formacje typowo leśne: łęgi jesionowo-wiązowe, olszowo-jesionowe, wierzbowe, topolowe, ale też grądy. Pod względem powierzchni przeważają grądy środkowoeuropejskie i łęgi jesionowo-wiązowe, z dużym udziałem starodrzewów. Spotkamy też szuwary, wikliny, łozy, trzcinniczyska, łąkę selernicową (rzadkie siedlisko ekstensywnie użytkowanej łąki, podlegającej okresowemu zalewaniu lub zmiennym warunkom wilgotnościowym) i wiele innych zbiorowisk. Bogata flora obejmuje w sumie ponad 680 gatunków roślin naczyniowych.
W obecnych granicach rezerwatu zinwentaryzowano aż 331 ha siedlisk przyrodniczych stanowiących przedmioty ochrony w siedliskowym obszarze Natura 2000 „Lasy Żerkowsko-Czeszewskie” PLH 300053. Jest to też teren objęty ochroną w ramach obszaru specjalnej ochrony ptaków Natura 2000 „Dolina Środkowej Warty” PLB300002. Mnogość starych drzew liściastych, zwłaszcza jesionów i dębów, sprzyja bytowaniu aż siedmiu gatunków dzięciołów, a dzięcioł średni tworzy na tym terenie największą populację w kraju i jedną z najliczniejszych w Europie. Gniazdują tu nurogęsi, bieliki, żurawie, przylatują bociany czarne. Doskonale warunki do życia znajdują bobry i wydry, od jakiegoś czasu widuje się wilki.
W rezerwacie spotkamy chronione i rzadkie gatunki owadów towarzyszących starym, próchniejącym drzewom: kozioroga dębosza, pachnicę dębową, jelonka rogacza, łucznika korzeniowca czy rzemlika wiązowca. Są też motyle wpisane na czerwoną listę zwierząt Polski: rusałka żałobnik i mieniak tęczowiec.

Portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.
Akceptuję politykę prywatności portalu. zamknij