Regulująca definicję drewna energetycznego ustawa o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii, która weszła w życie pod koniec wakacji, stała się przedmiotem publicznych dyskusji przedstawicieli różnych środowisk. Czy faktycznie jest o co się spierać?
Działacze ekologiczni wyrażali obawy, że możliwość kupna drewna energetycznego przez elektrociepłownie zwiększy prowadzone przez Lasy Państwowe pozyskanie drewna i zagrozi trwałości i różnorodności biologicznej polskich lasów. Przedstawiciele przemysłu drzewnego niepokoili się, czy ustawa nie uszczupli rynku drewna wykorzystywanego w produkcji. Dla leśników obowiązująca okresowo, do grudnia 2021 r., ustawa jest jednak swego rodzaju „leśną tarczą antykryzysową”, która usprawni prowadzenie gospodarki leśnej w okresie pandemii koronawirusa. Dla energetyków – dostosuje obowiązujące w Polsce prawo do funkcjonującego od lat w Unii Europejskiej. – W całej Unii Europejskiej drewno jest wykorzystywane w energetyce w stopniu o wiele większym niż w Polsce – tłumaczy Tomasz Majerowski, starszy specjalista Wydziału Marketingu Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.
W całym medialnym szumie, który powstał w związku z procedowaną ustawą, niemal wszyscy zapominają o tym, że pojęcie drewna energetycznego istnieje w polskim prawie od dawna.
– Drewno do elektrowni i elektrociepłowni jest dostarczane praktycznie od zawsze. Pierwszą próbą ustawowego określenia definicji drewna energetycznego było rozporządzenie ministra gospodarki z 18 października 2012 r. – mówi Majerowski. – Zgodnie z nim do produkcji tzw. zielonej energii mogło być wykorzystywane jedynie drewno niepełnowartościowe – mówi leśnik i dodaje, że za takie uznano sortymenty oznaczone jako S4 oraz drewno małowymiarowe. – Do pierwszej grupy zalicza się drewno najgorszej jakości z bardzo dużym, bo dochodzącym do 50 proc. udziałem zgnilizny, krzywe czy zbyt krótkie, a do drugiej drobnicę, czyli bardzo cienkie kawałki drewna, nieprzydatne do innych celów – tłumaczy. Kolejne próby zdefiniowania drewna energetycznego podjęto w polskim ustawodawstwie w 2016 r., kiedy wprowadzono nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). – Uznano, że drewnem energetycznym jest surowiec drzewny, który ze względu na swoją jakość lub wymiary ma obniżoną wartość techniczną i użytkową, uniemożliwiającą jego przemysłowe wykorzystanie, a także surowiec drzewny pochodzący z upraw energetycznych – mówi Majerowski. – Niestety, sprostanie oczekiwaniom różnych grup interesariuszy nie pozwoliło na szczegółowe określenie jego dokładnych cech jakościowych i wymiarów. Dlatego ponownie zastosowano definicję z nieobowiązującego już rozporządzenia z 2012 r. – mówi Majerowski, który podkreśla, że nowa ustawa porządkuje istniejący do dzisiaj bałagan prawny. – Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego podaje, że do Polski sprowadza się ponad 2,5 mln m sześc. drewna opałowego rocznie, z czego ponad 70 proc. pochodzi z Białorusi – tłumaczy. – Drewno to trafia do państwowych przedsiębiorstw energetycznych i elektrociepłowni, a że są to zrębki, to trudno określić jakość surowca, z którego zostały wyprodukowane – twierdzi Majerowski i dodaje, że prowadzi to do sytuacji, w której krajowe drewno niewykorzystywane przez przemysł nie może trafić do elektrowni, zaś elektrownie importują surowiec do kraju lub nabywają go z lasów prywatnych i zadrzewień. W podobnym tonie wypowiadają się naukowcy związani z Instytutem Badawczym Leśnictwa. Dr inż. Jan Łukaszewicz z Zakładu Hodowli Lasu i Genetyki Drzew Leśnych, współautor polemiki ze stanowiskiem Greenpeace Polska, wskazuje, że niezbędne jest dostosowanie prawa do obecnej sytuacji panującej w leśnych ekosystemach. – Zapisy nowej ustawy pozwalają zagospodarować drewno, które jest nieprzydatne dla przemysłu, pochodzi z drzew zniszczonych przez czynniki zewnętrzne bądź ze względu na pandemię nie znalazło nabywcy – mówi naukowiec.
Według działaczy ekologicznych zmiana definicji drewna energetycznego ma na celu zwiększenie ilości pozyskiwanego w Lasach Państwowych drewna, czyli rzekomej wycinki polskich lasów. – To jest bardzo duże nadużycie – twierdzi dr Łukaszewicz i podkreśla, że – zgodnie z ustawą – na cele energetyczne ma być przeznaczany głównie surowiec najniższej jakości, pochodzący z drzew już wyciętych lub takich, które i tak musiałyby być wycięte ze względów przyrodniczych lub z uwagi na bezpieczeństwo.– Przede wszystkim będzie to tzw. posusz, czyli drewno pochodzące z cięć sanitarnych, podczas których usuwa się drzewa zamierające lub zamarłe wskutek suszy, chorób, działalności szkodników owadzich czy patogenów grzybowych, a często też wywroty i złomy, czyli drewno z drzew powalonych lub połamanych przez wichury – wylicza naukowiec. A tego typu drewna w wyniku zachodzącej w ostatnich latach zmiany klimatu leśnicy pozyskują coraz więcej. Zgodnie z danymi statystycznymi w 2019 r. Lasy Państwowe pozyskały 4,5 mln m sześc. posuszu, czyli usychających lub uschniętych drzew, z czego ponad 4 mln pochodziły z borów iglastych. Oznacza to wzrost o ok. 280 proc. w porównaniu z 2014 r. – Zamarłe w ten sposób drzewa pozostawione w lesie wpływają na wzrost zagrożenia pożarowego, są wylęgarnią szkodników owadzich oraz stanowią realne zagrożenie dla korzystających z lasu ludzi i muszą zostać usunięte i jak najszybciej wywiezione z lasu – tłumaczy dr Łukaszewicz. A że jest to drewno słabszej jakości, to nigdy nie stanowiło łakomego kąska dla tartaków czy zakładów meblarskich. To właśnie dzięki ustawie rozszerzony zostanie rynek zbytu dla tego typu drewna. A to umożliwi sprawniejsze usuwanie go z lasu. Zabezpieczeniem lasów przed zwiększoną wycinką są plany urządzenia lasu, które jasno precyzują objętość drewna możliwego do pozyskania przez nadleśnictwo w okresie dziesięciu lat. – W PUL-ach przewidziane są różnego rodzaju cięcia odnowieniowe czy pielęgnacyjne, które kształtują trwałość, stabilność i zdrowotność ekosystemów leśnych. Taki model gospodarowania, oparty na wielofunkcyjnej gospodarce leśnej z jej trzema podstawowymi filarami: przyrodniczym, społecznym i produkcyjnym, doskonale sprawdza się w ekosystemach leśnych naszego kraju – argumentuje naukowiec.
Zrębki drzewne to ekologiczny opał biomasowy.
Według działaczy organizacji ekologicznych drewno pochodzące z zamarłych w wyniku działania czynników zewnętrznych drzew powinno w jak największej objętości pozostawać w lesie i tutaj ulegać naturalnemu rozkładowi, zwiększając tym samym różnorodność biologiczną ekosystemów leśnych. Nieraz w mediach, także w związku z nową definicją drewna energetycznego, pojawiają się głosy, że martwego drewna w polskich lasach jest zbyt mało. Co mówią na ten temat dane statystyczne? Najdokładniejsze do tej pory źródło danych, przeprowadzona w latach 2015-2019 Wielkoobszarowa Inwentaryzacja Stanu Lasów, wykazało, że średnia objętość martwego drewna stojącego i leżącego w Lasach Państwowych wynosi obecnie średnio 8 m sześc. na hektar. – Zebrane dane dotyczą całości powierzchni leśnej pod zarządem Lasów Państwowych, a więc upraw, młodników, drzewostanów w średnim i starszym wieku, zarówno lasów gospodarczych, jak i rezerwatów – mówi dr Łukaszewicz i szybko przelicza, że na powierzchnię lasów w zarządzie LP, wynoszącą 7,1 mln ha, przypada niemal 57 mln m sześc. martwego drewna. – W przypadku większości obiektów leśnych z punktu widzenia ochrony lasu, ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwa osób przebywających w lesie to jest za dużo – tłumaczy dr Łukaszewicz i podkreśla, że w lesie mającym spełniać funkcje gospodarcze i społeczne nie da się zostawić wszystkich stojących lub leżących martwych drzew. – Zbyt dużo martwego drewna stwarza realne zagrożenie ze strony owadów, grzybów i innych czynników, które prowadzą do dalszego osłabiania i zamierania drzew – mówi dr Łukaszewicz. Dlatego obumierające drzewa, będące wylęgarnią owadów, powinny być usuwane w całości. Według naukowca poziom martwego drewna należy zmniejszać również na terenach o dużym zagrożeniu pożarowym, głównie na siedliskach borowych i lasów mieszanych. Martwe drzewa powinny też być usuwane na terenach popularnych wśród turystów, przy drogach i szlakach turystycznych.
Argumenty leśników przemawiające za tym, że zamarłe drzewa należy z lasów usuwać, często są podważane w dyskusjach toczących się w przestrzeni publicznej. Jan Łukaszewicz wskazuje jednak, że priorytetem polskich leśników od lat jest leśnictwo wielofunkcyjne, równoważące funkcje społeczne, przyrodnicze i gospodarcze. Problem ze sprzedażą drewna kiepskiej jakości może wpłynąć na ograniczenie zabiegów hodowlanych w lasach. Im drzewostany są starsze, tym więcej w czasie zabiegów, nazywanych wtedy trzebieżami, możemy pozyskać drewna dla naszych potrzeb. Folia nie zastąpi papieru toaletowego, a płonące drewno w kominku tworzy niepowtarzalny klimat. Nie bądźmy obłudni – mówi naukowiec. – W prowadzonej przez Lasy Państwowe działalności jest miejsce dla ochrony przyrody, dla człowieka i dla pozyskania drewna. Jest też miejsce dla martwego drewna i żywiących się nim gatunków. Z założenia powinno być to jednak miejsce niszowe, bo priorytetowo powinno być traktowane młode pokolenie drzew i ich przyszłość – tłumaczy. To w dobie postępującej zmiany klimatu, rosnącej powierzchni lasów uszkadzanych przez susze, wichury czy szkodniki oraz zapaści gospodarczej spowodowanej pandemią COVID-19 może być jednak trudne.
Zgodnie z polskim prawem, odnawialne źródła energii (OZE) obejmują energię wiatru i promieniowania słonecznego, energię aerotermalną, geotermalną i hydrotermalną, hydroenergię, energię fal, prądów i pływów morskich, energię otrzymywaną z biomasy, biogazu, biogazu rolniczego oraz z biopłynów.
Zamarłe drzewa wpływają na wzrost zagrożenia pożarowego, są wylęgarnią szkodników owadzich i stanowią zagrożenie dla korzystających z lasu.
Nowelizacja ustawy dostosowuje funkcjonujące w Polsce prawo do tego od lat obowiązującego w Unii Europejskiej. Definicja drewna energetycznego zaczerpnięta jest wprost z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej z 11 grudnia 2018 r. w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych (tzw. dyrektywa RED II). Szacuje się, że biomasa leśna, czyli drewno i pozostałości drzewne, stanowią ponad 40 proc. całej unijnej energii wytwarzanej z odnawialnych źródeł. Pod względem wielkości produkcji i zużycia energii z biomasy Polska jest daleko za Niemcami (zużywają jej prawie czterokrotnie więcej), Francją (ponad dwukrotnie więcej), Włochami, Szwecją czy Wielką Brytanią.