Jak wyjaśnia mi leśniczy z czterdziestoletnim doświadczeniem, z jednego drzewa można otrzymać nawet cztery sortymenty, czyli różnej grubości wałki drewna o rozmaitym przeznaczeniu. A dobry gospodarz doskonale wie, jaką klasę i rodzaj drewna ma w swoim lesie. 

 

Elita i opałowa drobnica

Sortyment. To tajemnicze słowo pada zawsze, gdy jest mowa o gospodarce leśnej. Oznacza po prostu drewno w stanie okrągłym opisane ze względu na jakość, wymiar oraz przeznaczenie. Leśniczowie mają opasłe tabelki, w których określone są symbole, klasy, przeliczniki i przeznaczenie sprzedawanego drewna. Osoba niemająca do czynienia z tymi oznaczeniami może dostać zawrotu głowy od ich mnogości. Aby zrozumieć, o co chodzi w systemie klasyfikacji drewna, trzeba znać jego podstawowy podział. – Surowiec drzewny dzielimy na wielkowymiarowy, średniowymiarowy i małowymiarowy. Mierzymy je w korze lub bez kory – mówi Maciej Świć, leśniczy leśnictwa Torfy w podwarszawskim Nadleśnictwie Celestynów. 

Wielkowymiarowe drewno to leśna elita. Dzieli się na dwie grupy: drewno specjalne i to tartaczne. Z tego pierwszego produkowane są okleiny, sklejki oraz słupy telegraficzne. – Drewno na okleinę musi być odpowiednio gładkie i bez sęków. Z kłody uzyskuje się wierzchnią warstwę grubości milimetra i – jak sama nazwa mówi – okleja płytę meblową. Proces jej uzyskania może się kojarzyć z temperowaniem ołówka, gdyż tę warstwę skrawa się „na okrągło”. Dosłownie milimetrową warstwę z dębu lub jesionu można na przykład położyć na drewno olszowe. Wtedy mebel wygląda na dębowy, choć jest tańszy o kilka tysięcy złotych od tego w całości zrobionego z dębiny – wyjaśnia leśniczy. 

Bardzo często używanym w budownictwie materiałem jest sklejka, czyli kolejne zastosowanie drewna wielkowymiarowego. Cienkie arkusze drewna klejone są warstwowo i na krzyż. To powoduje, że włókna w strukturze drewna nachodzą na siebie, co daje bardzo dużą wytrzymałość. Najbardziej popularne sklejki są z brzozy i olszy.
Z drewna specjalnego produkowane są także słupy telegraficzne. W Polsce już się ich nie stosuje, ale z powodzeniem są eksportowane do takich krajów, jak Włochy, Hiszpania, Portugalia czy Grecja. – Taki słup ma specjalnie określone parametry. Dawniej trzeba było drzewo bardzo dokładnie pomierzyć, żeby móc zakwalifikować na taką produkcję. Dziś wszystkie wady koryguje się na maszynie – opowiada leśniczy. 

Z drewna tartacznego wyrabia się słupki, belki, deski i listewki. Z jednego drzewa można uzyskać nawet cztery różne sorty. Ścięta sosna może zostać przeznaczona przykładowo na tarcicę, czyli wielkowymiarowe drewno tartaczne, zaklasyfikowaną jako drewno średniowymiarowe – papierówkę, czyli materiał, z którego zostanie wyrobiony papier, oraz tak zwaną drobnicę opałową. Średniowymiarowe drewno to zazwyczaj właśnie papierówka i żerdzie przemysłowe. – Samą papierówkę też można sortować. Grubsze kawałki brane są na kołki do palet lub płyty wiórowe. Kiedyś też było drewno zwane kopalniakowym. Najpierw trafiało na składnice, gdzie było przycinane na odpowiednie długości. Później je okorowywano i wysyłano na Śląsk, tam używano go do stemplowania chodników w kopalniach. Choć jest taki sortyment w polskiej normie, to już się go nie robi – słyszę od leśniczego z Torfów. 

Z drewna małowymiarowego otrzymuje się głównie tak zwaną drobnicę opałową. Osoby zainteresowane tym sortem drewna przychodzą do lasu na miejsca, gdzie skończyła się wycinka, zbierają gałęzie i układają w stosy. Leśniczy później wszystko obmierza i wycenia. Taka drobnica przede wszystkim spalana jest w kominkach lub niedużych piecach, ogrzewając domy.

 

Szacunki barkarskie powiedzą prawdę 

Drzewa do ścięcia wybiera się z rocznym wyprzedzeniem podczas szacunków brakarskich. Te szczegółowe pomiary trwają od października do lutego. – Najpierw mierzymy pierśnice (średnica drzewa na wysokości 1,30 m – przyp. red.) i wysokości drzew, żeby określić, ile jest metrów sześciennych na hektarze oraz jaką cały zrąb ma zasobność – tłumaczy Maciej Świć. – Później szacunki z poszczególnych leśnictw są sumowane i wychodzi roczny plan pozyskania drewna w nadleśnictwie – dodaje. W czerwcu taki plan przesyłany jest do regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych. Wtedy już wiadomo, ile, gdzie i jaki sort drewna będzie możliwy do kupienia w przyszłym roku. Planowanie z wyprzedzeniem wymaga od leśniczych doskonałych umiejętności w ocenianiu drzew. – Oszacowałem na przykład, że pozyskam około 300 m sześc. tarcicy, 50 m opałowego, 150 papierówki i 50 m drewna do dalszego przerobu. I ja to na tej powierzchni wykonuję, gdyż zakłady czekają na drewno – opowiada leśniczy. 

Po pozyskaniu leśniczowie muszą zrobić szczegółowe plany tego, co posadzą w miejsce usuniętych drzew. Jeszcze jesienią tego samego roku powierzchnię się sprząta, orze, a na wiosnę sadzi młode drzewka. Średnio na hektar przypada osiem tysięcy sadzonek, a las rośnie kilkadziesiąt lat. W tym czasie przeprowadza się prace pielęgnacyjne, robi tak zwane trzebieże, czyli usuwa drzewa chore i krzywe oraz te, które rosną zbyt gęsto. W efekcie zostaje sama elita, najlepsi z najlepszych. Jest ich na hektarze zazwyczaj 200 lub 300 sztuk. 

Poszczególne gatunki drzew mają różny wiek rębności. Co to oznacza? Jest to umowna granica, kiedy drzewa już przestają rosnąć, ale jeszcze są w pełni sił. Dla każdego nadleśnictwa w Polsce naukowo wyliczono ten parametr. W czasie tworzenia planu urządzenia lasu średni wiek rębności jest jednym z czynników do obliczeń, ile drewna można pozyskać w ciągu dziesięciu lat bez szkody dla zachowania trwałości lasu. W Nadleśnictwie Celestynów dla sosny wynosi on 120 lat, dla dębu 140, a dla brzozy i olszy 80 lat. Nie oznacza to jednak, że każde drzewo w tym wieku będzie wycięte. 

 Każdy gatunek drzew ma różne zastosowanie. Drewno iglaste sprawdza się w budownictwie, gdyż jest wytrzymałe. Z sosny tworzy się krokwie, podłogi lub stolarkę okienną. Brzoza pięknie prezentuje się ułożona przy kominku. Jej drewno ma specyficzne właściwości i jest używana w meblarstwie. Robi się z niej prowadniki do szuflad, drobne łączniki lub fragmenty mebli. – Jest odporna na napięcia i naprężenia, a jak się ją obrobi, bardzo ładnie się prezentuje. Olcha z kolei nadaje się na sklejki, tarcicę. To drewno wybierane jest do wędzenia mięsa, ponieważ nadaje wędlinom piękny złocisty kolor – opowiada leśniczy Świć. Dąb ma natomiast zastosowanie meblarsko-sztukateryjne, trafia na parkiety i stolarkę drzwiowo-okienną.

 

Leśny asortyment_1

Drzewa do ścięcia wybiera się z rocznym wyprzedzeniem podczas szacunków brakarskich.

(fot. Tadeusz Baraniecki)

 

Cenna klasa premium

Dla tych którzy, szukają wyjątkowego drewna, raz do roku organizowana jest specjalna aukcja nazywana submisją. Jedne z największych przetargów na drewno w Europie organizuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie. Przyjeżdżają tam kupcy między innymi z Estonii, Austrii, Niemiec, Słowacji, a nawet dalekiej Japonii. W tym roku na terenie Nadleśnictwa Brzozów wystawiono prawie 1300 m sześc. drewna wybranego spośród surowca pozyskanego w 25 podkarpackich nadleśnictwach. Prym wiódł oczywiście dąb, ale można było nabyć również drewno jaworowe, jesionowe, bukowe, modrzewiowe oraz wiązowe. – Surowiec pochodzi z cięć na obszarze niemal całego Podkarpacia, stąd przy jego wyborze trzeba wykonać sporą pracę logistyczną – mówi Artur Królicki, zastępca dyrektora RDLP w Krośnie ds. ekonomicznych. – Najpierw nasi leśniczowie wyszukują kłody, które odpowiadają wymogom drewna cennego. Następnie specjaliści dokonują ponownego pomiaru drewna już na składzie, po czym rejestrują je w katalogu submisji, który trafia do zainteresowanych – opisuje całą procedurę Królicki. Kłody wystawiane na aukcji są układane na legarach. Chodzi o to, aby były widoczne z każdej strony dla potencjalnych nabywców. Wygrywa oczywiście ten, kto zaoferuje najwyższą cenę. Wyniki submisji są – zdaniem leśników – ważnym elementem oceny sytuacji na rynku drzewnym. 

Kwoty oferowane za pojedyncze kłody, zwłaszcza cenionego w lutnictwie jaworu falistego, dosłownie zwalają z nóg. – Kilkanaście lat temu niemiecka firma okleiniarska zaoferowała ponad 27 tys. zł za jeden metr sześcienny jaworu pozyskanego w Nadleśnictwie Bircza. Stawkę przebiła dopiero w ubiegłym roku firma z Włoch, która za kłodę jaworową z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne zaoferowała ponad 28 tys. zł za metr sześcienny – opowiada Edward Marszałek, rzecznik prasowy z krośnieńskiej dyrekcji. 

Wciąż jednak niepobity jest rekord z 2006 roku. Wówczas za kłodę o objętości 2,09 m sześc. zapłacono – uwaga – 49 tys. zł! Niezwykle cenny jawor pochodził z leśnictwa Olszany w Nadleśnictwie Krasiczyn. – Był dość niski, siedział w drugim piętrze drzewostanu, miał mocno rozbudowaną koronę, a pień krzywy – opisywał drzewo leśniczy Franciszek Kostka. – Na pierwszy rzut oka jego drewno niczym się nie wyróżniało. Dopiero odsłonięcie fragmentu tak zwanej pobocznicy pokazało, że falistość słojów ciągnie się na kilka metrów od podstawy pnia – dodaje. 

W przypadku jaworu to właśnie wada budowy drewna polegająca na falistym układzie słojów sprawia, że taki surowiec jest wśród kupców uważany za wyjątkowo cenny. 

Drewno z submisji prowadzonych w podkarpackich lasach podbija cały świat. Wykorzystywane jest w okleinach i fornirach przy produkcji mebli, drzwi oraz ekskluzywnych paneli drewnianych. Z kolei niezwykle cenne drewno jaworu falistego, tak zwane rezonansowe, „gra” w trakcie koncertów w najlepszych filharmoniach świata. Wykonane są z niego drogie instrumenty strunowe, takie jak skrzypce, wiolonczele, kontrabasy, ba, nawet fortepiany. Ekskluzywne drewno stanowi także wykończenie niebotycznie drogich jachtów i pływa po niejednym morzu czy oceanie. Z kolei pochodzące z submisji jesiony, wiązy oraz dęby wykorzystywane są przez producentów elitarnych marek samochodów. Upiększają swoim wyjątkowym wzorem deski rozdzielcze, panele oraz kierownice. 

 

Portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.
Akceptuję politykę prywatności portalu. zamknij