Niech nikogo nie zwiedzie zdrobniała nazwa. Konik polski to nie jest mały koń, kucyk czy przytulanka. To dostojny koń, w którego żyłach płynie krew prawdziwego tarpana. Szczecińskie Nadleśnictwo Kliniska to jedno z kilku nadleśnictw w Polsce, które zajmuje się hodowlą rezerwatową konika polskiego.
Siedemsethektarowa zagroda otoczona jest 14-kilometrowym ogrodzeniem, ale co kilkaset metrów są zamontowane drabiny, by okoliczni mieszkańcy mogli wejść i zbierać w niej jagody i grzyby. Olbrzymia przestrzeń porośnięta litą sośniną z występującą w runie borówką czernicą, trzcinnikiem i śmiałkiem pogiętym to doskonałe miejsce do życia dla trzech tabunów koni. A właściwie dwóch, gdyż niedawno doszło do podboju i ogier Nokturn zabrał Litworowi wszystkie klacze, teraz ten drugi krąży niczym satelita w pobliżu tabunu konkurenta z jedną tylko młodą klaczą. – Tak duża przestrzeń i obecność kilku ogierów sprzyjają naturalnym zachowaniom, zwykle osobniki przebywające w stajniach nie odczuwają potrzeby konkurencji – mówi Anna Liśkiewicz, opiekunka koników polskich w nadleśnictwie. – My możemy obserwować behawior koni, które wieki temu żyły na wolności i teraz na powrót, z dala od stajni i zbytniej ingerencji ludzi, radzą sobie zupełnie tak jak ich przodkowie.
Konik polski to nasza jedyna rodzima rasa koni, wywodząca się bezpośrednio od tarpana. Ten wymarły gatunek konia zamieszkiwał tereny wschodniej Polski, Litwy i Prus. Jeszcze w XVIII wieku tarpany żyły na terenie Puszczy Białowieskiej. Stamtąd, w 1780 roku, część z nich przeszła we włości hrabiów Zamoyskich w Zwierzyńcu koło Biłgoraja. Niewiele lat później, bo w 1806 roku, zostały wyłapane i rozdane okolicznym chłopom. Ci krzyżowali je z różnymi innymi rasami koni – utrzymanie czystości genetycznej tarpana w czasach głodu i biedy nie było głównym zmartwieniem okolicznej ludności. Tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej Jan Grabowski i Stanisław Schuch opisali prymitywne, wytrzymałe koniki maści myszatej z charakterystyczną pręgą na grzbiecie o nazwie mierzyny. Chociaż opisane osobniki nie były tarpanami, to specyficznym kolorem i pręgą przypominały te dzikie konie. W latach dwudziestych XX wieku podjęto pierwsze próby prowadzenia zorganizowanej hodowli konika polskiego w Państwowej Stadninie Koni w Janowie Podlaskim i folwarku Dworzyszcze należącym do Liceum Krzemienieckiego. Wówczas nosiły już nazwę konik polski, którą nadał im prof. Tadeusz Vetulani w dziele „Badania nad konikiem polskim z okolic Biłgoraja”. Ten wybitny zootechnik w 1936 roku zainicjował powstanie rezerwatu koników w Białowieży i próby odtwarzania „tarpana” dzięki sprowadzonym z Biłgoraja konikom. Przed wybuchem drugiej wojny światowej w Puszczy Białowieskiej było już 40 koników, ale hodowla została zniszczona – część koni przetransportowano do III Rzeszy. W 1949 roku dokonano rewindykacji i sprowadzono z Niemiec koniki do Popielna na Mazurach, gdzie do dzisiaj funkcjonują w rezerwacie leśnym, w którym zwierzęta żyją w naturalnych warunkach, zbliżonych do tych, w jakich bytowały niegdyś dzikie konie. Od tamtej pory koniki polskie utrzymywane są w dwóch systemach hodowli – stajennej oraz rezerwatowej. Dla celów utrzymania konika polskiego i odtworzenia jego dzikości istotniejsza jest ta druga.
Od początku istnienia stad koników polskich w Nadleśnictwie Kliniska ich opiekunką jest Anna Liśkiewicz.
– Nasze koniki mają lepiej znany rodowód niż my – śmieje się nadleśniczy Nadleśnictwa Kliniska Ryszard Brygman. Istotnie, każdy konik jest skrzętnie opisywany w księgach hodowlanych. Wiadomo, kto jest matką, babką, prababką. Klacze otrzymują imię zaczynające się na tę samą literę co matka. Hodowla rezerwatowa prowadzona jest na odpowiednio dużym i przyrodniczo zróżnicowanym obszarze, gdzie ingerencja człowieka ogranicza się do minimum, czyli do odławiania zbędnych w hodowli młodych koni i dokarmiania tabunów sianem podczas śnieżnej zimy. Koniki polskie w hodowlach rezerwatowych żyją w harmonii ze środowiskiem, w którym przebywają – w dobrostanie. To stan, w którym zwierzę jest w stanie zaspokajać wszystkie swoje potrzeby fizjologiczne i behawioralne i nie doznaje nieuzasadnionego strachu czy cierpienia. O tym, że „nasze” koniki mogą stanowić wzorzec dobrostanu dla zwierząt gospodarczych, świadczą między innymi wysoka rozrodczość i długowieczność (koniki polskie mogą żyć 30 lat), a także przejawianie różnorodnych form naturalnego zachowania, typowego dla gatunku, a tym samym utrzymanie w normie wzorców behawioralnych charakterystycznych dla koniowatych.
Skąd pomysł na tak zuchwałe przedsięwzięcie w nadleśnictwie otoczonym dużymi miastami – od zachodu Szczecinem, od północy Goleniowem, od wschodu Stargardem? – Zawsze kochałam konie – mówi Anna Liśkiewicz. – Dysponując tak rozległym, ogrodzonym terenem o różnowiekowym drzewostanie, nadleśnictwo mogło go należycie wykorzystać. Koniki polskie nadają się tutaj idealnie. W 2010 roku do zagrody hodowlanej sprowadziliśmy ogiera Nagaja P z Popielna, który wraz z sześcioma klaczami (trzy z Państwowej Stadniny Koni w Dobrzyniewie i trzy ze Stacji Badawczej PAN w Popielnie) stworzył pierwszy tabun – wyjaśnia opiekunka. Zagroda, położona wzdłuż rzeki Iny, to miszmasz ubogiego boru i bogatych łąk zalewowych o łącznej powierzchni 700 ha (670 ha lasu i 30 ha zalewowych łąk i pastwisk). Koniki mają przestrzeń do hasania, żerowania i dokazywania. W 2011 roku hodowla uzyskała status Hodowli Rezerwatowej Konika Polskiego. Wiosną 2014 roku cztery klacze własnej hodowli z ogierem Nokturnem z hodowli rezerwatowej w Nadleśnictwie Borki stworzyły drugi tabun. I wówczas już można było obserwować specyficzną hierarchię w tabunie, konkurencję oraz terytorializm ogierów. W 2017 roku młody ogier Litwor, urodzony w Kliniskach, oraz trzy klacze pochodzące z pozostałych dwóch tabunów zaczęły budować trzeci tabun.– Ale to nie ogiery rządzą, o nie! – śmieje się Anna Liśkiewicz. – Ogiery zajmują się pilnowaniem swoich klaczy i terytoriów. To ich główne zadanie, są ochroniarzami tabunu. Ale to klacze rządzą, a dokładnie jedna – szefowa. To ona decyduje o miejscu żerowania, pozostałe klacze ustalają pomiędzy sobą pozycję, a ta nie jest dana raz na zawsze. Każdego dnia odbywają się próby dominacji. Jednego dnia dana klacz może być ostatnia w tabunie, a w kolejnym dniu zdobywa wyższą pozycję – opowiada.
Śmierć prof. Vetulaniego w 1952 roku zbiega się w czasie z pozyskaniem koników z Puszczy Białowieskiej do Popielna. Trzy lata później stadninę przejmuje Polska Akademia Nauk. Następne lata to kolejne stadniny i ostoje koników, między innymi w Kobylnikach, Dobrzyniewie, Roztoczańskim Parku Narodowym (w jego logotypie widnieje właśnie konik polski), w Szklarni koło Biłgoraju, wreszcie – w 1990 roku – w Nadleśnictwie Borki. Rezerwat Jezioro Siedmiu Wysp stał się domem dla 43 koni. Pięć lat później założono Rezerwatową Hodowlę Konika Polskiego w Nadleśnictwie Tuszyma. Od 1999 roku program hodowli zachowawczej koników polskich jest elementem realizacji przez Polskę Konwencji o ochronie różnorodności biologicznej FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa – red.). Populacja konika polskiego wynosi obecnie kilka tysięcy osobników, z czego ponad połowa żyje w prywatnych hodowlach. Nie oznacza to jednak, że konik polski jest bezpieczny – zgodnie z kryteriami hodowlanymi Unii Europejskiej rasa ta jest wciąż zagrożona wyginięciem. To oznacza, że liczba klaczy hodowlanych wpisanych do księgi stadnej wynosi obecnie około dwóch tysięcy i jest wciąż mniejsza niż pożądana. – Od założenia hodowli do dziś urodziło się u nas 105 źrebiąt od osiemnastu klaczy – mówi z dumą zastępca nadleśniczego Ryszard Siarkiewicz-Hoszowski. – „Nadprogramowe” koniki są sprzedawane. Naszym celem nie jest ilość, ale jakość. Optymalny stan naszej populacji to 24 osobniki, więc w tym roku na sprzedaż pójdzie drugie tyle – dodaje. Wszystkie klacze z prowadzonej przez nadleśnictwo hodowli rezerwatowej są zakwalifikowane do programu ochrony zasobów genetycznych koni rasy konik polski. Stanowią cenny materiał genetyczny. – Koniki kupowane są przez różne ośrodki hodowlane i stajnie prywatne. Okazuje się, że ta rasa koni doskonale nadaje się do hipoterapii. Koniki wykazują niebywałą cierpliwość i sympatię zwłaszcza do dzieci, w stosunku do dorosłych są bardziej zdystansowane – uzupełnia pani Anna.Ich wysokość w kłębie (zwykle 130–140 cm), długość kroku równa długości kroku jedenastoletniego dziecka i zdolności empatyczne, spokój i łagodność sprzyjają terapii osób niepełnosprawnych ruchowo, umysłowo i sensorycznie. Koniki przyczyniają się także do odtwarzania łąk i pastwisk, a tym samym zwiększają różnorodność biologiczną tych obszarów, zgryzając ruń i tworząc przyjazną dla innych zwierząt, na przykład ptaków, mozaikę siedlisk. Te naturalne kosiarki w nadleśnictwach Oborniki czy Strzałowo wspierają leśników w ochronie świetlistej dąbrowy, dla której wypas zwierząt gospodarskich jest jednym z niezbędnych czynników kształtujących siedlisko. I chociaż nikt nie zaprzeczy, że koniki polskie mają istotny wpływ na środowisko, w którym bytują, to dla postronnych obserwatorów najbardziej liczy się ich widok, gdy ze spokojem pasą się na łące.
Cechą charakterystyczną koników polskich jest czarna pręga na grzbiecie oraz jednokolorowe umaszczenie.