Czy uda się przywrócić naturze dzikie koty w rejonie Polski, w którym nie widziano ich od pokoleń?
Zachodniopomorskie. Województwo poprzecinane gęstą siecią dróg, z których największa – ekspresowa „dziesiątka” prowadząca z Naruszewa do Szczecina – nie cichnie ani na moment. Teren urozmaicony, ale piaszczysty. Lasy, zajmujące 35,7 proc. regionu, to głównie ubogie bory sosnowe. Kto by się ośmielił sprowadzać rysia euroazjatyckiego do takiego miejsca? Czy wszystko, co dotąd o nim wiedzieliśmy, powinniśmy włożyć między bajki? Dotąd uważano, że preferuje tereny z gęstymi zaroślami i mnóstwem martwego drewna, że żyje w strachu przed jakimikolwiek drogami, nawet leśnymi. Ale ten skryty kotowaty jeszcze nie dał się nam, ludziom, tak naprawdę poznać. Nadleśnictwo Mirosławiec podjęło rękawicę rzuconą przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze, organizację, pod której opieką znajduje się także zachodniopomorskie stado żubrów, jedno z zaledwie sześciu stad wolnościowych w kraju. Wspólnie działają w ramach projektu „Powrót rysia do północno-zachodniej Polski”, realizowanego przez ZTP. – Stwierdziliśmy, że skoro mamy już żubry, możemy mieć też rysie – żartuje Paweł Olszacki, nadleśniczy Nadleśnictwa Mirosławiec. – To cenny i intrygujący gatunek, a jeśli zaadaptuje się do naszych warunków i będzie się rozmnażał, zostanie uznane to za sukces na skalę światową. Rzeczywiście, dotychczasowe próby restytucji rysia w Europie zazwyczaj kończyły się niepowodzeniem. Czy projekt realizowany przez ZTP będzie wyjątkiem, czas pokaże.
Fot. Cezary Korkosz
Rysie prowadzą skryty tryb życia. Dzięki zakładaniu wypuszczanym zwierzętom obroży telemetrycznych naukowcy zyskują nowe, cenne dane
10 maja 2019 r. po raz pierwszy po ponad 200-letniej przerwie w lasach nadleśnictwa pojawiły się rysie. Były to dwa dwuletnie samce przywiezione z niemieckiego ogrodu zoologicznego, Bayerwald Tierpark. Najpierw zostały umieszczone w specjalnej zagrodzie na terenie nadleśnictwa, w której – karmione naturalnym pożywieniem (m.in. sarniną) – oswajały się z nowym domem. Rysie przebywają tu maksymalnie rok, a po okresie adaptacji ruszają w świat. Od 2019 r. systematyczne wypuszczane są kolejne zwierzęta. Tylko w bieżącym roku było już ich aż 36 (z czego 16 na terenie Nadleśnictwa Mirosławiec), a w planach jest kolejnych kilkanaście. Liczba zdumiewa, bo – według danych Głównego Urzędu Statystycznego – w całej Polsce w 2018 r. żyło zaledwie 427 rysi, a niektóre źródła twierdzą, że jest ich w rzeczywistości o połowę mniej. Zwierzęta te migrują i zajmują ogromne terytoria. W Polsce to do ok. 250 km kw., przy czym terytoria samców są znacznie większe niż samic. Kocury bronią swojego terenu zębami i pazurami przed konkurentami, czasem jest to walka na śmierć i życie. Z powodu skrytego trybu życia rysi ciągle mamy niedostateczną wiedzę o nich. Według źródeł naukowych, 50 proc. młodych ginie przed usamodzielnieniem się, najczęściej na drogach. ZTP uważa jednak, że ten dziki kot powoli adaptuje się do dotąd mu nieprzyjaznej rzeczywistości.
– Śmiertelność młodych wypuszczanych w ramach naszego projektu wynosi 25 proc. – twierdzi Maciej Tracz, wiceprezes stowarzyszenia. – Mamy na to dowody. Każdy wypuszczony przez nas ryś jest wyposażony w obrożę telemetryczną. Dzięki nim wiemy, dokąd migrują nasi podopieczni. Zebrane w ten sposób dane są dosyć zaskakujące. Okazuje się bowiem, że nie taki ryś kapryśny i wybredny, jak go malują. Jak pokazał przykład samca o imieniu Pako, nawet autostrada nie stanowi dla niego bariery nie do pokonania. Wędrował przez rok, z Pojezierza Ińskiego, przez okolice Gdańska, Bydgoszczy i Poznania, aż dotarł na teren Niemiec. Przepłynął nawet Wartę! Inne rysie, mimo że ich wędrówki nie są aż tak spektakularne, również udowadniają, że drogi nie stanowią dla nich bariery nie do przebycia. Mitem okazuje się także to, że rysie nie pływają. Prawdopodobnie nie zostaną namiętnymi pływakami, ale zmuszone – zewem wędrówki czy chęcią rozmnażania – są w stanie zmoczyć łapy. Rysie na wolności łączą się w pary na bardzo krótko, a młode wychowuje samotna rysica. Każdy wypuszczany w ramach projektu osobnik podlega badaniom genetycznym, żeby sprawdzić stopień pokrewieństwa i uniknąć ryzyka chowu wsobnego. Dzięki sprawdzaniu genomu mamy też pewność, że rysie należą do podgatunku rysi nizinnych (w Polsce spotykane są dwa podgatunki, drugi – karpacki – występuje od Bieszczad po Sudety i stanowi większość krajowej populacji).
Zarówno nadleśniczy, jak i Michał Dubiał, specjalista ds. ochrony przyrody w Nadleśnictwie Mirosławiec, są pełni optymizmu. – Utworzenie w naszej części kraju subpopulacji rysia, która będzie się rozmnażać, wydaje się realne. ZTP donosi o kolejnych rysiątkach, urodzonych przez „ich” kocice na wolności. Ostatni przychówek to trzy kocięta, wcześniej – dwa kocięta samicy Nelly. Młode nie dostaną obroży telemetrycznych, ale liczymy na to, że matka je dobrze wychowa i w naszych lasach będziemy mieli pierwsze, w pełni dzikie pokolenie rysi – mówi Michał. Każdy ryś jest inny, każdy ma swój charakter – żeby nie powiedzieć: charakterek. Poznawanie zachowania i zwyczajów każdego osobnika w czasie „trenowania” w zagrodzie jest paliwem napędzającym osoby zaangażowane w projekt. Trening polega m.in. na odzwyczajaniu rysia od dotychczasowego menu i przekonywania go do dziczyzny, a także na… nadszarpnięciu jego zaufania do człowieka. Przecież zwierzęta sprowadzone z ogrodów zoologicznych z Niemiec czy Austrii nie boją się ludzi. Tymczasem, aby rysie odniosły sukces w naturalnym środowisku, kluczowe jest przywrócenie im dzikości, a ta wiąże się ze skrytością i unikaniem człowieka. Opiekunowie projektu nie kryją, jaki cel im tak naprawdę przyświeca.– Chcemy zarysić całą Polskę – z błyskiem w oku mówi Marcin Grzegorzek, specjalista ze stowarzyszenia, trenujący rysie zagrodowe i przygotowujący je do życia na wolności. – Będziemy usatysfakcjonowani w momencie, gdy uzyskamy stabilną, rozmnażającą się populację, a ryś zostanie uznany za gatunek pospolity. Na razie taka deklaracja może wywołać pobłażliwy uśmiech, ponieważ mimo objęcia ochroną w 1995 r., rysie od lat nie rosną w siłę. Warto jednak próbować, a każda zdobyta przy okazji obserwacja, pozwalająca nam lepiej zrozumieć tego skrytego drapieżnika, jest na wagę złota.
Fot. Paulina Król
Aby rysie odniosły sukces w naturalnym środowisku, trzeba przywrócić im dzikość.
PROJEKT „POWRÓT RYSIA DO PÓŁNOCNO-ZACHODNIEJ POLSKI”Głównym celem projektu jest przywrócenie populacji rysia i zapewnienie odpowiednich warunków dla jej rozwoju na terenie Pomorza Zachodniego. Projekt jest realizowany przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze wspólnie z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży oraz Ośrodkiem Kultury w Mirosławcu. Współpraca z Lasami Państwowymi, na mocy bezkosztowego porozumienia, obejmuje m.in. zapewnienie optymalnych warunków dla zwierzyny płowej (głównie sarny), będącej podstawową bazą pokarmową rysi, oraz udostępnienie terenu pod zagrodę wypuszczeniową. Istotnym elementem projektu jest edukacja lokalnej społeczności, w ramach której mieszkańcy dowiedzą się, co dla nich oznacza restytucja rysia. To działanie prewencyjne, mające zapobiec potencjalnym konfliktom, wybuchającym na styku drapieżnik–zwierzę gospodarskie. Choć dziki ryś preferuje dziczyznę, to w sytuacji głodu czy zwyczajnego lenistwa może skusić się na drób, zwłaszcza gdy kurnik nie będzie odpowiednio zabezpieczony. Projekt jest współfinansowany ze środków Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.