Zimowy las kojarzy nam się z pustką i ciszą. Kiedy wiatr strąci ostatnie liście z drzew, a ziemię pokryje kołderka śniegu, las na pierwszy rzut oka zamiera. To jednak tylko pozory. Zimą bowiem w najlepsze trwają w lesie nieoczywiste zbiory… szyszek.
Szyszka, jaka jest, każdy widzi. Najbardziej rozpoznawalne są te sosnowe, które oglądamy najczęściej. Mniejsze od nich, mające nieco bardziej wygięte łuski, szyszki modrzewiowe najlepiej podpatrywać późną jesienią, na pozbawionych już igieł gałęziach. Największe są szyszki jodłowe i świerkowe. Szyszki królowej naszych lasów zobaczyć można jedynie na drzewach, bo wraz z dojrzeniem nasion rozsypują się. O ile szyszki jodłowe „stoją” na gałęziach, to te osiągające nawet piętnaście centymetrów i mające ostrzejsze brzegi świerkowe zwisają z nich.
Według słownika PWN „szyszka jest kwiatostanem żeńskim, który po zapłodnieniu przekształca się w strukturę składającą się z osi i gęsto osadzonych na niej sztywnych łusek nasiennych z nasionami”. Rozwój szyszki w zależności od gatunku drzewa trwa nawet kilka lat.
Niech to sosna
Aby najlepiej poznać historię szyszek i nasion, skupmy się na sośnie. Na początku należy cofnąć się o dwa lata. W maju u nasady pędów sosen pojawią się kwiatostany męskie, które rozsiewają miliony ziaren pyłku. To właśnie on wszędzie się osadza. Często jest go tak dużo, że zabarwia na żółto powierzchnie wiosennych kałuż, a nawet szyby naszych samochodów czy okna w domach. Najważniejsze, że osiada też w wyjątkowych miejscach, czyli na żeńskich kwiatostanach sosny, zapylając je. Żeńskie kwiatostany mają kształt kulistych szyszeczek, wyrastających po jednej lub dwie na szczytach tegorocznych pędów. Do końca roku stwardnieją i zaczną wyglądać jak szarawe ziarna grochu. Dopiero następnej wiosny dochodzi do zapłodnienia i rozwoju nasion. Rozpoczyna się szybki wzrost szyszek, które zielenieją i rosną aż do lata, wtedy to drewnieją. Wiosną kolejnego roku otwierają się (co słychać w upalny majowy dzień) i wysypują nasiona. I chociaż już późną jesienią są gotowe do zbioru, to szczyt leśnego owocobrania przypada, tak jak w przypadku modrzewia, od grudnia do lutego. Szyszki świerkowe natomiast zbierane są w okresie od listopada do grudnia. Zarówno te modrzewiowe, jak i świerkowe dojrzewają krócej, gdyż już jesienią w roku kwitnięcia. Poza tym modrzew obradza w szyszki jako prawdziwy młodzik, gdyż już w wieku zaledwie 10 lat. Najdłużej musimy poczekać na świerkowe, które na drzewach pojawiają się po około 40 latach.
Sposób na szychę
Sposób zbioru szyszek różni się w zależności od bazy nasiennej, którą dane nadleśnictwo dysponuje. Najprościej jest w gospodarczych drzewostanach nasiennych. Są to fragmenty lasów, w których rosną drzewa o udokumentowanym, najlepiej rodzimym pochodzeniu i pożądanych przez leśników cechach. Ważny jest właściwy pokrój drzew, dobrej jakości drewno i brak oznak osłabienia przez owady czy grzyby. Zbierane z nich nasiona przekazują te pożądane cechy kolejnym pokoleniom.
Tak zwane GDN-y w terenie oznaczone są żółtymi przerywanymi opaskami namalowanymi na drzewach skrajnych. W takich miejscach dokonuje się prac zgodnych z planami urządzenia lasu, a szyszki zbiera się po prostu ze ściętych drzew. Leśniczy uprzedza drwali lub operatora harwestera o tym, że na powierzchni zbierane będą szyszki. Stara się zaplanować prace tak, aby zapewnić bezpieczny i nieograniczony dostęp do jak największej liczby leżących na ziemi koron drzew.
Pracownicy zakładów usług leśnych przeglądają gałęzie, obrywają szyszki i wkładają je do worków. Gospodarcze drzewostany nasienne są najpowszechniejszym i głównym źródłem nasion kluczowych gatunków lasotwórczych w Polsce. W moim pilskim Nadleśnictwie Trzcianka co roku zbiera się z nich około 1 tony szyszek sosnowych.
Dużo bardziej wymagające jest zbieranie szyszek z drzew w wyłączonych drzewostanach nasiennych, które w przeciwieństwie do gospodarczych oznaczone są żółtą linią ciągłą, oraz tak zwanych drzew matecznych. Wyłączone drzewostany nasienne, w skrócie WDN-y, są to lasy wyróżniające się spośród innych ponadprzeciętną jakością techniczną i jak sama nazwa wskazuje, wyłączone z normalnej gospodarki leśnej. Drzewa mają tutaj bardzo dobry pokrój, a drewno pozbawione jest wad. Natomiast drzewo mateczne, każde oznakowane swoim własnym, specjalnym numerem na żółtym tle, to istny crème de la crème pośród innych drzew. Odznacza się wybitnymi cechami, ważnymi z gospodarczego punktu widzenia, czyli prostym, gonnym pniem, rozciągniętą koroną, bez grubych gałęzi, drewnem bez wad technicznych, czyli na przykład dużych sęków i skrętu włókien.
WDN i drzewa mateczne mają skrupulatnie sprawdzone pochodzenie – z niemal stuprocentowym prawdopodobieństwem są to drzewa rodzime, których przodkowie rośli w danym miejscu od tysięcy lat i dzięki temu świetnie przystosowały się do lokalnych warunków, a w przyszłości wyrosną z nich równie piękne okazy. Ten rodzaj bazy nasiennej jest na tyle cenny i wyjątkowy, że zarówno drzewa mateczne, jak i te w WDN-ach pozostają w lesie praktycznie do swojej naturalnej śmierci, jak najdłużej dostarczając nasiona z wyselekcjonowanymi, najlepszymi cechami.
W tych dwóch przypadkach szyszki zbiera się z drzew stojących. A jest to nie lada sztuka, którą zajmują się wyspecjalizowani zbieracze, nazywani szyszkarzami. Często są to ludzie z doświadczeniem alpinistycznym. I nich dziwnego, gdyż drzewa, na które muszą się wspiąć, mają nawet 25 m wysokości. To właśnie wykorzystując techniki wspinaczkowe i odpowiednio dobrany ekwipunek, wchodzi się na drzewa.
Szyszkarze zrywają szyszki z koron drzew do worków, a potem opuszczają je na ziemię na linie. Spędzają na drzewach często wiele godzin w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Nierzadko drzewa pokryte są już śniegiem. Jest to praca dla ludzi z charakterem. Każdego roku pracujący w ten sposób szyszkarze zbierają na terenie nadleśnictwa około 300 kg szyszek.
Leśne sady
Z różnych drzew matecznych występujących w danym regionie, z ich klonów lub potomstwa powstałego z wysiewu nasion, zakłada się odizolowane od tego samego gatunku plantacje nasienne. Tworzą je rosnące w dużym rozluźnieniu, specjalnie pielęgnowane niskie, ale rozłożyste, zapylające się nawzajem, służące tylko i wyłącznie do produkcji nasion drzewa.
W przypadku sosny taka plantacja wygląda dosłownie jak sad, ale zamiast jabłek czy gruszek zbiera się tu szyszki. Przez odpowiedni dobór drzew matecznych, których potomkowie krzyżują się wzajemnie na plantacji, przekazywane i wzmacniane są najbardziej pożądane cechy drzew. Spodziewamy się, że drzewostany wyhodowane z zebranych w takich miejscach nasion będą nie tylko zdrowsze, ale też i bardziej wydajne, jeśli chodzi o produkcję drewna. Jak do tej pory, powstałe w ten sposób lasy są zbyt młode, by jednoznacznie stwierdzić, czy zabieg ten się udał. Póki co najważniejszą rolą plantacji nasiennych jest dostarczanie łatwo dostępnych nasion.
Do tej pory u większości gatunków iglastych, jak sosna, modrzew i świerk, lata nasienne wypadają co 3–5 lat, natomiast jodła będzie „owocowała” co 6–8 lat. Niestety, ze względu na zmianę klimatyczną ten kalendarz obfitości jest coraz bardziej rozchwiany i nieregularny. Na szczęście, istnieje możliwość częściowego sterowania warunkami, jakie na plantacji panują, i dlatego drzewa obradzają bardziej przewidywalnie. Szyszki zrywa się tu bezpiecznie z drabiny lub w przypadku wyższych już drzew z podnośnika koszowego zamontowanego na samochodzie lub ładowarce. Plantacja jest tak założona, żeby można było podjechać pod każde drzewo, co zmniejsza koszty pozyskania nasion.
Czas w dalszą drogę
Zebrane na różne sposoby szyszki ruszają w dalszą drogę. Zapakowane w worki, oznaczone odpowiednimi etykietami zawierającymi wszelkie informacje, skąd dana partia pochodzi i jaka jest jej waga, trafiają do wyłuszczarni nasion. Obecnie w Lasach Państwowych funkcjonuje 21 tych wyspecjalizowanych zakładów, w których szyszki, a potem nasiona przechodzą przez profesjonalną linię technologiczną. Na początku szyszki trafiają do suszarni. Tam pod wpływem gorącego powietrza wysychają i otwierają się. Umożliwia im to specjalna budowa – ścianki ich łusek mają nierówną grubość, przez co schnąc, kurczą się nierównomiernie i wywijając się na zewnątrz, odsłaniają nasiona. Otwarte szyszki przesypuje się do ażurowego bębna przypominającego betoniarkę. W trakcie obracania się w bębnie nasiona wypadają z szyszek. Następnie partia nasion jest wstępnie oczyszczana i jeśli, tak jak w przypadku sosny, nasionka zaopatrzone są w umożliwiające przenoszenie przez wiatr skrzydełka, odskrzydlana. Pozbawienie skrzydełek ułatwia dalsze przechowywanie nasion. Ostatecznie oczyszczona partia nasion pozbawiona jest także tych pustych czy źle wykształconych, które i tak by nie wykiełkowały. Nasiona po przejściu całej linii technologicznej trafiają do oceny jakościowej. Sprawdza się ich zdolność do kiełkowania i możliwość przechowywania.
Nasiona są leśnymi kapsułami czasu – w niskiej temperaturze, zapakowane w worki próżniowe, mogą zachować zdolność kiełkowania nawet przez kilkanaście lat. Wyłuszczarnie nasion prowadzą też dla nadleśnictw ich przechowalnie i co jakiś czas kontrolują ich jakość. W przypadku stwierdzonego pogarszania się zdolności kiełkowania partia powinna być zużyta w pierwszej kolejności. Moje nadleśnictwo stara się mieć depozyt nasion na parę lat, który wynosi kilkadziesiąt kilogramów. W przyszłości wyrośnie z nich wiele sadzonek drzew, gdyż z jednego kilograma dobrej jakości nasion sosny można uzyskać na szkółce leśnej 80 tys. sadzonek.