Przeszłość pszczół ginie w głębokich mrokach ewolucji. I odbiega od naszych wyobrażeń o tych pożytecznych owadach. Wśród swoich przodków mają one bowiem także tych karmiących potomstwo pokarmem pochodzenia zwierzęcego, czyli mięsem. Obecnie te reliktowe gatunki są rzadkością – do pszczół sępowych występujących w Ameryce Południowej należą zaledwie trzy. Ich przedstawiciele nie przeszli na weganizm i żywią się padliną, a nie nektarem czy pyłkiem kwiatów. Jednak pszczoły sępowe, mimo swej groźnie brzmiącej nazwie, nie są szczególnie niebezpieczne, gdyż nie mają żądła.

W polskich lasach i na łąkach występuje około 470 gatunków pszczół (w Europie jest ich około 2 tys.), a te z nich, których produkty wykorzystują ludzie, nazywają się pszczołami miodnymi. I nawet wśród nich jest podział na rasy (na podstawie między innymi behawioru i morfologii opisano 26 ras), mamy więc między innymi rasę środkowoeuropejską, kaukaską, włoską oraz Buckfast, które następnie dzielą się na linie. W tej pszczelej rodzinie jest jednak wspólny mianownik dla tak wielu ras i linii. A mianowicie ich locus originis. Dwa lata temu grupa naukowców z kanadyjskiego Uniwersytetu York opublikowała efekty swych badań. Wynika z nich, że pszczoły miodne wyewoluowały w Azji około siedmiu mln lat temu. Następnie milion lat później ruszyły na podbój Europy oraz Afryki. Badacze wzięli pod lupę geny owadów i przyjrzeli się 251 pszczołom miodnym z 18 różnych podgatunków z Europy, Afryki i Azji. Okazało się, że dopiero po opanowaniu nowych kontynentów zaczęły powstawać różne podgatunki tych zapylaczy. Naukowcy są zdania, że za powstanie nowego gatunku odpowiadają mutacje 145 genów obecne u wszystkich podgatunków tych owadów.

Wiadomo również, że pracowite owady pojawiły się na Ziemi dużo wcześniej niż ludzie. Kilkanaście lat temu na północy Birmy znaleziono bursztyn z zatopioną w nim pszczołą, wiek tego znaleziska oszacowano na, bagatela, 100 mln lat.

Z czasem, ucząc się hodowli pszczół, ludzie zaczęli krzyżować między sobą poszczególne rasy, by uzyskać tę idealną: witalną, odporną na choroby, łagodną i oczywiście produkującą dużo miodu.

Mowa zapachu

Przynależność tych owadów do określonej rasy lub linii można stwierdzić na podstawie różnic w ich wielkości, budowie ciała, kolorze włosków czy nawet długości odnóży lub języczka. U wszystkich w zewnętrznej budowie, podobnie jak u innych owadów, wyróżnia się trzy części, czyli głowę, tułów i odwłok. Ciało pszczoły chroni stwardniały naskórek, którego poszczególne części połączone są elastycznymi błonami. Takie rozwiązanie umożliwia im wyginanie się. Wprawdzie pszczele skrzydła nie mają imponujących rozmiarów, jednak owady znalazły sprytne rozwiązanie, aby zwiększyć ich powierzchnię lotną. Za pomocą specjalnych haczyków tylne skrzydła sczepiają się z tymi przednimi. Co ciekawe, przynależność pojedynczej pszczoły do grupy w roju lub do linii pszczelej rodziny można określić po kształcie użyłkowania jej skrzydeł.

Interesującym organem, który mają jedynie robotnice, jest tak zwany gruczoł Nasonowa. To w nim znajdują się substancje zapachowe, które mają przywabić młode robotnice po pierwszym locie orientacyjnym. To właśnie podczas rozpylania substancji (głównym składnikiem jest geraniol, którego zapach kojarzy się ze świeżością i pelargoniami) pszczoły wabiące mniej doświadczone koleżanki unoszą odwłok i intensywnie trzepoczą skrzydłami. Gruczołu tego nie ma matka. Potrafi jednak emitować związki (tak zwaną substancję mateczną), za pomocą której nie tylko naznacza swój rój, ale nawet hamuje rozwój narządów płciowych u podległych jej robotnic. Do tego tylko królowa posiada w pełni rozwinięte organy rozrodcze. Już po sześciu dniach od wygryzienia się z jaja młoda królowa jest gotowa do lotu godowego. W trakcie całego swojego życia odbywa tylko jeden taki wylot, podczas którego towarzyszy jej nawet kilkanaście trutni (po zapłodnieniu samce umierają).

Pszczoły świat zewnętrzny odbierają za pomocą włosków dotykowych występujących na częściach ciała, które najczęściej stykają się z otoczeniem, to jest na końcach odnóży, czułkach, przysadkach gębowych czy skrzydłach. Natomiast zapachy odbierają za pomocą czułków. Tylko na jednym z nich znajduje się aż 6 tys. porowatych płytek, receptorów wychwytujących z powietrza aromat. Dzięki temu mogą rozróżnić kilkadziesiąt odrębnych zapachów.

Fascynująca jest umiejętność dostrzegania przez pszczoły kolorów z zakresu promieniowania ultrafioletowego. Dzięki temu widzą znajdujące się na płatkach kwiatów struktury odbijające promienie UV. Jak wynika z badań, owady te, co u wielu może wywołać zdziwienie, nie widzą światła ciemnoczerwonego, dlatego nie odróżniają barwy czerwonej od czarnej. Co oznacza, że płatki czerwonych kwiatów jawią im się jako czarne. Kolejną ciekawostką dotyczącą ich zmysłu wzroku jest umiejętność wyłączenia rozróżniania poszczególnych barw podczas szybkiego lotu. Informacja ta jest po prostu zbędna owadom, a ich niewielkich rozmiarów mózg może wtedy skupić się na innych, dużo ważniejszych szczegółach otoczenia.

 

Pszczoły z reguły doskonale rozpoznają kolory, problem mają jedynie z ciemnoczerwonym.

(Fot. Kacper Borkowski)

Wielki mały owad_1

 

Sama słodycz

Archeolodzy odkryli, że pierwsze pszczoły udomowiono na Półwyspie Arabskim już 2 tys. lat przed naszą erą. W starożytnym Egipcie do ich hodowli używano glinianych naczyń lub prymitywnych uli, czyli wiklinowych, okrytych gliną konstrukcji. Zapotrzebowanie na pszczele produkty wynikało nie tylko z docenienia smaku i wartości zdrowotnych miodu czy propolisu. Zresztą ten drugi był stosowany jako środek leczniczy i antybakteryjny, a także do mumifikacji. W czasach Ramzesa II (XIII w. p.n.e.) urzędnicy część swojej pensji otrzymywali właśnie w miodzie.

Starożytni Grecy i Rzymianie natomiast uważali, że najsłodszy efekt pszczelej pracy był jednym ze składników ambrozji, boskiego napoju zapewniającego nieśmiertelność. We wszystkich zresztą starożytnych kulturach pszczoły traktowane były z wielką atencją. To właśnie pszczoła została wybrana na godło Górnego Egiptu, a w Koranie poświęcono jej jeden z rozdziałów (sur). Współcześnie w cenie są nie tylko pszczele produkty, ale zaczęto również zauważać, doceniać, a nawet wyceniać pracę tych zwierząt. Kilka lat temu polski Greenpeace oszacował jej wartość na kwotę 4,1 mld zł, z czego tylko zapylanie jabłoni w naszym kraju warte jest ponad 1,5 mld zł, a rzepaku około 1 mld zł rocznie. Natomiast w artykule „Pszczoły i ludzie” Adama Romana w czasopiśmie „Archeologia Żywa” można znaleźć informację, że działalność zapylająca pszczoły miodnej przynosi światowej gospodarce roczny dochód rzędu 250 mld euro.

Pszczele produkty i właściwości stały się jednak ich przekleństwem. Ludzie od tysięcy lat ujarzmiają pszczoły, prowadząc hodowle owadów w pasiekach, a wcześniej podbierając im miód z barci. Wraz z rozwojem pszczelarstwa ludzie zaczęli krzyżować między sobą poszczególne rasy pszczoły miodnej ze wszystkich stron świata, chcąc uzyskać tę najzdrowszą, najspokojniejszą i najbardziej pracowitą. Według niektórych źródeł niewiele znanych obecnie ras pszczół to rasy naturalne. We wspominanym tekście „Pszczoły i ludzie” podano informację, że na świecie w pasiekach zamieszkuje około 100 mln pszczelich rodzin, a w większości uli Stanów Zjednoczonych i Europy znajdują się matki pochodzące od zaledwie 500 hodowców.

Ile jest pszczoły w pszczole?

Parafrazując pytanie z komedii Stanisława Barei „Poszukiwany, poszukiwana”, można się zastanowić, ile procent pszczoły w pszczole jest obecnie. Rodzimym, występującym w naszej części Europy gatunkiem tych owadów jest pszczoła środkowoeuropejska (pszczoła miodna właściwa, która przywędrowała z południa Europy około 12 tys. lat temu). Niestety w pierwszej połowie ubiegłego wieku pszczelarze sprowadzili inny gatunek – kainkę, która pierwotnie występowała między innymi w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji czy też Rumunii. Przywieziony gatunek doskonale poczuł się na nowych ziemiach i szybko zaczął wypierać tę środkowoeuropejską, której populacja z roku na rok malała. Sytuacja stała się na tyle zauważalna, że w latach 80. XX wieku niektóre kraje Europy Zachodniej rozpoczęły prace mające na celu ochronę rodzimych pszczół. Projekty ochrony puli genowej są także prowadzone w Polsce, specjaliści pieczą objęli cztery linie pszczoły środkowoeuropejskiej: augustowską, kampinoską, północną i astę.

Już niemal pół wieku temu w Puszczy Augustowskiej utworzono zamknięty rejon hodowli zachowawczej linii augustowskiej. Co to oznacza? Na tym obszarze nie mogą być hodowane inne rasy i linie pszczół. Teren jest podzielony na dwie strefy: izolacyjną (o szerokości 10 km) i centralną (o takim samym promieniu jak pierwsza). W tej drugiej – centralnej, której głównym punktem jest miejscowość Płaska – znajduje się około 300 pszczelich rodzin, które należą do linii augustowskiej. 

W latach 70. ubiegłego wieku prof. Leon Bornus, wieloletni kierownik puławskiego Oddziału Pszczelnictwa Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa im. Szczepana Pieniążka, w publikacji „Znaczenie Pszczoły Augustowskiej” podkreślał, że linia augustowska „nie bardzo poddaje się wpływom sąsiednich populacji, bo swój charakter utrzymuje z wysokim wskaźnikiem wyrównania”. O niedużej zmienności genetycznej tej linii oraz znaczeniu utrzymania czystości genetycznej pisał również entomolog i wykładowca Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. prof. Jerzy Wilde. Linia ta morfologicznie najbardziej jest zbliżona do pszczoły czarnej lub borówki. Wyniki badań dały podstawy do wyodrębnienia i nazwania linii „pszczołą augustowską”. Pszczoły augustowskie, zarówno matki, jak i robotnice oraz trutnie, w porównaniu z innymi odmianami są mniejsze, ciemniejsze i jednolicie ubarwione. Ich włoski są brunatne lub szare, mają także krótszy języczek. 

Specyficzne warunki panujące w Puszczy Augustowskiej, ubogie pożytki i niskie temperatury, zahartowały te owady. Na pierwszy wiosenny oblot wylatują, kiedy zaczyna kwitnąć leszczyna, często już przy temperaturze 5,5 st. C. (te hodowlane przy 12 st. C). Warto wyjaśnić, że pierwsze opuszczenie ula nie ma nic wspólnego ze zbieraniem pokarmu. Owady po zimie spędzonej w kłębie, kiedy nie wylatywały na zewnątrz, muszą po prostu oczyścić odwłoki z odchodów swoich sióstr (mimo że przed udaniem się na zimowlę oczyszczają jelito). Ponadto, co podkreślają hodowcy, pszczołę augustowską cechuje duża odporność na choroby, na przykład warrozę, nosemozę czy zgnilce.

 

Wielki mały owad_3 Obecny „pszczeli” projekt jest już drugim programem wprowadzonym na terenie Puszczy Augustowskiej. Pierwszy nosił nazwę „Tradycyjne bartnictwo ratunkiem dzikich pszczół w lasach”, rozpoczął się w 2013 roku (dofinansowanie uzyskano w 2014 roku). Na terenie Puszczy Augustowskiej zamontowano ponad 20 kłód i barci. Trwający od 2021 do 2024 roku projekt „Puszcza Augustowska i bartnictwo szansą na uratowanie ostatniej ostoi rodzimej pszczoły augustowskiej. Lasy pszczołom, pszczoły lasom” jest realizowany na terenie pięciu nadleśnictw Puszczy Augustowskiej: Augustów, Głęboki Bród, Płaska, Pomorze i Szczebra (ich łączna powierzchnia to ponad 93 tys. ha). Na obszarze nadleśnictw prowadzony był także projekt „Pszczoły wracają do lasu”.

 

Leśne ostoje

Dekadę temu projekt ochrony pszczoły augustowskiej rozpoczęło białostockie Nadleśnictwo Augustów (w maju tego roku odbyła się konferencja podsumowująca projekt). Zanim uzyskano środki na jego prowadzenie, w Puszczy Augustowskiej powstała pierwsza od stuleci barć. Sztukę dziania barci naszym leśnikom przypomnieli pracownicy Państwowego Rezerwatu Przyrody Szulgan-Tasz z Baszkirii w Rosji (po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę nadleśnictwo zerwało kontakty z baszkirskimi kolegami). Od 2021 roku leśnicy współpracują z Auksztockim Parkiem Narodowym z Litwy oraz Parkiem Narodowym Huculszczyzna z Ukrainy. – Pierwsze podchody do dziania barci były robione już w połowie lat 90. w Puszczy Knyszyńskiej, gdzie powstały trzy barcie – wyjaśnia miłośnik tradycyjnego bartnictwa dr inż. Adam Sieńko z Nadleśnictwa Augustów. Leśnik od razu dodaje, że najbardziej na kłody nadaje się sosnowe drewno, gdyż jest łatwe w obróbce i trwałe.

Z czasem temat ochrony zapylaczy, tradycyjnego bartnictwa i dziania barci coraz częściej pojawiał się w mediach, a to powodowało, że coraz więcej osób i instytucji czuło potrzebę zaangażowania się w działanie. Dziś Nadleśnictwo Augustów prowadzi już drugą edycję projektu ochrony lokalnej linii zapylaczy.

W ramach działań leśnicy nie tylko dzieją barcie czy rozwieszają kłody bartne. Do puszczańskich lasów wsiedlono także 125 rojów oraz utworzono kilkadziesiąt uli. Na terenach nadleśnictw wysiewane są łąki kwietne (Nadleśnictwo Augustów utworzyło ich 46 ha), tworzone są sady leśne, które wzbogacają bazę pokarmową dla owadów, a także leśne oczka wodne. Takie działania wpływają pozytywnie nie tylko na zapylacze, korzystają z nich także inne zwierzęta. Z obserwacji wynika, że zwiększyła się różnorodność innych gatunków zwierząt, między innymi zauważono wzrost liczby nietoperzy, ptaków oraz płazów.

Być może na zachowanie puli genetycznej pszczoły augustowskiej wpływ miał obowiązujący do XVII wieku zakaz wyciągania rojów z lasu. Dziś są one cały czas monitorowane przez naukowców. – Taka kontrola jest konieczna, chcemy się upewnić, na ile bytujące pszczele rodziny są czyste i posiadają cechy rodzimej rasy pszczoły augustowskiej. Inne populacje ukształtowały się w zupełnie odmiennych warunkach środowiskowych, przez to są mniej odporne, narażone na czynniki, do których nie są przyzwyczajone, miedzy innymi na wietrzną pogodę czy niską temperaturę. Natomiast rasy komercyjne, hodowlane nie potrafią się zaadaptować do lokalnych warunków – wyjaśnia Adam Sieńko. I dodaje, że wprawdzie pszczoła augustowska jest dziko żyjąca, ale wcale dzika nie jest. – To jedna z najłagodniejszych odmian, natomiast dużą agresją wykazują się jej mieszańce. Dzisiaj w całym kraju żyje około 700 rodzin tej linii. – Otoczenie troską pszczoły augustowskiej jest wkładem w utrzymanie różnorodności biologicznej – mówi leśnik.

Portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.
Akceptuję politykę prywatności portalu. zamknij