Najważniejsza jest opowieść o ludziach, miejscach, przedmiotach. Marek Nowak pięć lat temu zaczął podążać śladem historii, najchętniej tej, w którą wpleciony jest las.
Wpisem „Pierwszy orzeł Administracji Leśnej w Polsce” Marek Nowak ze szczecińskiego Nadleśnictwa Międzychód zaprosił czytelników na profil o nazwie „Historia lasem pisana – dzieje leśnictwa w Polsce”. Wprawdzie pierwszy wpis pojawił się na portalu społecznościowym ponad dwa lata temu, ale pasja leśnika trwa znacznie dłużej. Zrodziła się już podczas studiów na Wydziale Leśnym poznańskiej uczelni, kiedy Marek musiał zmienić temat pracy. – Początkowo miałem pisać o wpływie jeleniowatych na młodnik, ale w okolicy pojawiły się wilki, które przerzedziły obiekt moich badań – wspomina. Promotor zgodził się na zmianę tematu na taki z zakresu historii. – Wtedy na przeszłość leśnictwa zacząłem patrzeć przez pryzmat losu ludzi, którzy wówczas w lasach pracowali – wspomina. Przy okazji zaczął również badać sprawę własnych korzeni. – Odkopanie historii rodziny zajęło mi kilka lat – mówi. Marek Nowak jest już czwartym pokoleniem leśników w rodzinie. Przedstawicielem tego zawodu był już jego pradziadek, który po drugiej wojnie światowej wrócił do Wielkopolski. – Wprawdzie go nie poznałem, ale z tego, co wiem, był pasjonatem swojej pracy. To właśnie jego dzieje zainspirowały mnie do poszukiwania informacji na temat historii leśnego munduru i leśnictwa w ogóle – opowiada. I dodaje, że etosem i zamiłowaniem do leśnictwa został zarażony już jako dziecko. – Nigdy nie brałem pod uwagę innego zawodu, chyba zostałem nim genetycznie obciążony – śmieje się. Cała rodzina od wielu lat związana jest z terenami obecnej szczecińskiej dyrekcji Lasów Państwowych. Marek kontynuuje tę tradycję, także pracuje na terenie zarządzanym przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Szczecinie, w wielkopolskim Nadleśnictwie Międzychód, gdzie jest podleśniczym.
Dla niego największą nagrodą jest świadomość, że choć trochę ocali leśne dziedzictwo. To daje satysfakcję, że pewna ciągłość zostaje zachowana i może trwać w pamięci obecnych pokoleń.
Zbiory leśnika nie są wyeksponowane jak w muzeum, nie są poukładane w gablotach czy za szybą szaf. Mieszka pośród swoich znalezisk, jego pokoje wyglądają jak przedwojenne biuro leśniczego: jest biurko, fotele i regały sprzed stu lat. Całość uzupełniają obrazy i liczne pamiątki. Zbiór coraz bardziej się rozrasta. – Obecnie część eksponatów jest spakowana i, oprócz wystaw wyjazdowych, czekają w składziku na lepsze czasy. Te najcenniejsze znalazły należne miejsce w gabinecie – wyjaśnia. Największe wrażenie robią wiszące na manekinach przedwojenne mundury leśników. Można ich dotknąć, z bliska przyjrzeć się wszystkim szczegółom. Część historycznego umundurowania to repliki, ale nie brakuje też oryginałów sprzed lat. Marek nie potrafi wskazać najbardziej wartościowego przedmiotu. – Każdy z nich prezentuje czyjeś losy, każdy opowiada inną historię. Trudno w takiej sytuacji oceniać je według jakiegoś obiektywnego klucza. Oczywiście, najtrudniejsze do zdobycia są rzeczy z okresu II Rzeczpospolitej i starsze – mówi. Kolekcja jest bardzo zróżnicowana, trafiają do niej nie tylko elementy umundurowania, ale też przedwojenne dokumenty oraz prasa leśna. – Odezwała się do mnie pani, która zaoferowała wszystkie przedwojenne numery „Lasu Polskiego”. Wiedziałem, że drugi raz taka okazja się nie powtórzy. Niestety, problemem okazała się cena – wspomina. Na szczęście, córka powojennego redaktora, który pracował w tym piśmie, po rozmowie z leśnikiem przekazała mu wszystkie numery nieodpłatnie. – Zrozumiała, że zbieranie leśnych pamiątek jest moją pasją, robię to w poczuciu pewnego rodzaju misji, a nie dlatego, że chcę na czymś zarobić – mówi. Także inni, po rozmowie z nim, poznawszy tę wielką pasję, często przekazują mu przedmioty, które jeszcze niedawno chcieli sprzedać. W ten sposób zyskał nie tylko egzemplarze leśnego pisma, ale także teczkę osobową inżyniera ze Lwowa, wycenioną przez poprzedniego właściciela na kilka tysięcy złotych. Mimo takich sympatycznych gestów i tak większość pensji leśnik przeznacza na zakup pamiątek. – Zbieracze ukuli nawet wiele sugerujące powiedzenie: „żeby tylko po naszej śmierci żony nie sprzedały tych zbiorów za takie pieniądze, za jakie mówiliśmy, że je kupiliśmy” – żartuje Marek. Leśnika zajmuje nie tylko śledzenie portali aukcyjnych, archiwizowanie czy prowadzenie profilu. Swoją pasją dzieli się także podczas spotkań bądź wyjazdów edukacyjnych. To właśnie do takich spotkań, w czasie których padają liczne pytania, Marek musi być starannie przygotowany. – Lubię opowiadać o historii leśnictwa i mojej kolekcji i dlatego, żeby nie zarzucono mi niewiedzy, dużo czasu poświęcam na czytanie i szperanie w książkach – mówi.
Członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Pluton” Przysposobienia Wojskowego Leśników.
Przez swoje hobby został „wkręcony” w pisanie monografii Nadleśnictwa Międzychód, które, jako jedno z niewielu, może poszczycić się dwoma wiekami istnienia. I ze śmiechem dodaje, że po niemal pięciu latach zbierania materiałów wspólnie z współpracownikami zakończył jej pisanie. W lipcu tego roku licząca 550 stron monografia w końcu została wydana. Takich pozytywnie zakręconych pasjonatów historii leśnictwa jest w kraju zaledwie garstka. Czterech z nich tworzy Grupę Rekonstrukcji Historycznej „Pluton” Przysposobienia Wojskowego Leśników. W jej skład wchodzi Marek, dwóch Andrzejów – Antowski z poznańskiego Nadleśnictwa Jarocin, Solak z pilskiego Nadleśnictwa Płytnica – oraz Ireneusz Nowak z poznańskiego Nadleśnictwa Góra Śląska. – Jeszcze kilka lat temu, kiedy przychodziłem na spotkania w historycznym mundurze, patrzono na mnie jak na dziwaka. Teraz zaczęto doceniać wysiłek tych, którzy chcą zachować pamięć o naszych poprzednikach – zauważa Marek. I dodaje, że dla niego największą nagrodą jest świadomość, iż stara się jak może, żeby choć trochę ocalić leśne dziedzictwo. – To daje satysfakcję, że pewna ciągłość zostaje wciąż zachowana i może trwać w pamięci obecnych pokoleń. Niestety, jak zauważa Marek, wszystko ma dwie strony medalu i jego pasja często jest realizowana kosztem życia osobistego. Dlatego bardzo docenia cierpliwość i wyrozumiałość narzeczonej.